poniedziałek, 24 lutego 2014

Dziecko śniegu - Eowyn Ivey


Eowyn Ivey - wychowała się na Alasce, Dziecko śniegu to jej debiutancka powieść, za którą autorka otrzymała nominację do nagrody Pulitzera.

Wyobraźcie sobie mroźną krainę, jak okiem sięgnąć pokrytą śniegiem i targaną zimnymi wiatrami. Taką krainą jest Alaska i właśnie tam postanowili zamieszkać bohaterowie powieści - Mabel i Jack. Zawsze byli bardzo kochającym się małżeństwem, marzyli o dziecku, niestety nigdy nie było im dane usłyszeć tupotu małych nóżek biegających po domu. Próbując jakoś zapełnić pustkę i rozpacz, które wdarły się w ich życie, podejmują decyzję o przeprowadzce na Alaskę. W tym położonym na końcu świata miejscu chcą zacząć wszystko od nowa, znaleźć ukojenie i nadać swojemu życiu sens.

Życie na trudnej, alaskiej ziemi wymaga ogromnego wysiłku i samozaparcia, ale Mabel i Jack są zdeterminowani. W końcu nic innego już im nie pozostało. I choć początki nie są łatwe, często dopada ich zwątpienie, to w końcu obydwoje przystosowują się do nowych warunków i z biegiem czasu zaczynają dostrzegać piękno tej mroźnej krainy. Któregoś dnia nawet, wykorzystując chwilę beztroski, lepią bałwana, a konkretnie śniegową dziewczynkę, ciesząc się przy tym jak dzieci. Kiedy budzą się następnego ranka ze zdumieniem odkrywają przed swoją chatą ślady małych stóp na śniegu. Prowadzą one do lasu i zaczynają się w miejscu, gdzie jeszcze dzień wcześniej stała śniegowa dziewczynka, po której teraz nie ma nawet śladu…

Tak właśnie rozpoczyna się ta magiczna opowieść o nadziei, ogromnej potrzebie miłości i poszukiwaniu szczęścia w życiu. Autorka łączy ze sobą dwa różne światy - rzeczywisty i baśniowy, umiejętnie zacierając miedzy nimi granice. Postać dziewczynki otacza aurą tajemniczości i w pewnym momencie, podobnie jak bohaterowie, nie wiemy w co tak naprawdę możemy wierzyć, a co jest jedynie magią, wytworem wyobraźni. Trzeba też przyznać, że Eowyn Ivey udało się stworzyć w powieści niesamowity klimat. Myślę, że niemały wpływ na to miały piękne opisy surowej, alaskiej przyrody. Podczas czytania niemal czułam na plecach chłód i słyszałam ciche skrzypienie śniegu. Wprawdzie zimy wprost nie znoszę, ale w tym przypadku dałam się zauroczyć tej porze roku. Nie mogę też nie wspomnieć o cudownym wydaniu tej książki. Obok takiej okładki po prostu nie da się przejść obojętnie.

Na koniec muszę wspomnieć o słabszych stronach tej powieści. Dla mnie była to przede wszystkim dosyć rozwlekła fabuła. Zdaję sobie sprawę, że taki właśnie jest urok baśni i że nie jest to powieść sensacyjna, gdzie można oczekiwać szalonych zwrotów akcji, ale mimo wszystko :) Poza tym, chociaż debiut Eowyn Ivey uważam za udany, muszę odmówić mu oryginalności. Autorka wprawdzie napisała naprawdę urzekającą historię, ale całość jest mocno inspirowana starą rosyjską baśnią. Na koniec jeszcze jedna mała rzecz, która zwróciła moją uwagę. Denerwowało mnie, że autorka pisała o 50 - letnich (przynajmniej na początku powieści) bohaterach, jak o zniedołężniałych staruszkach. Może akurat w tym przypadku za bardzo się czepiam, ale tak już mam :)

Pomimo drobnych mankamentów Dziecko śniegu to powieść pełna uroku, idealna na zimowe wieczory. Polecam każdemu, kto chce dać się porwać tej niezwykłej baśni.

Moja ocena: 4,5/6

19 komentarzy:

  1. Piękna okładka... Fabuła tez zachęca. Oraz samo miejsce akcji - w końcu nieczęsto zdarza mi się czytać o Alasce;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś już czytałam o tej książce. Po Twojej recenzji i ocenie widzę, że chyba warto by ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś ją przeczytam, ale póki co mam na półce ciekawsze tytuły:P muszę przyznać, że okładka rzeczywiście robi wrażenie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka stoi na półce, więc myślę, że niedługo się za nią zabiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Ty niedobra, a ja mam taką ochotę na "Dziecko" a do końca lutego nawet na księgarnie nie patrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. zgadzam sie z tymi minusami, które wymieniłas w recenzji. to samo mnie irytowało - rozwlekłość, która powodowała nudę, zbyt wielka inspiracja rosyjską baśnią no i trochę dziwne podejście do głownych bohaterów, do ich mentalności. ksiązka jak dla mnie średnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo mankamentów o których piszesz, książka trafia w mój gust. Szkoda tylko, że fabuła jest rozwlekła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę od jakiegoś czasu na liście do przeczytania i pomimo pewnych mankamentów, o których wspomniałaś mam zamiar ją przeczytać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje się ciekawą pozycją, mimo kilku niedociągnięć. Z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubie takie magiczne książki, poszukam

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że ma takie minusy - jak dla nie skłaniają mnie przeciwko lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi się pomysł jak i klimat dlatego z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie minusem największym właśnie jest ta rozwlekająca się fabuła, ale może przymknę na to oko podczas czytania, bo mam ogromną ochotę na tę książkę. Poza tym ma ona piękną okładkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ją w książkach do zdobycia i koneicznie muszę to zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam na nią oko od zapowiedzi, po Twojej recenzji widzę, że warto przeczytać mimo drobnych wad.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podoba mi się okłada, co do samej fabuły - to stwierdzam że to książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dawno nie widziałam tak magicznej okładki. Postaram się ją w przyszłości przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Baaardzo mi się podobała. :) Okładka - cudo, a sama historia była magiczna i faktycznie w klimacie baśni. :)

    OdpowiedzUsuń