niedziela, 19 maja 2013

Kwiaty na poddaszu - Virginia Cleo Andrews


Virginia Cleo Andrews - amerykańska pisarka, której powieści obracają się wokół rodzinnych tajemnic i zakazanej miłości. Największy rozgłos przyniosła jej seria o rodzinie Dollangangerów.

Szczęśliwe życie czwórki rodzeństwa Dallangangerów - Chrisa, Cathy oraz bliźniąt - Carrie i Cory’ego zostaje przerwane w momencie tragicznej śmierci ich ojca. Osierocone dzieci i ich matka - Corrine zostają praktycznie bez środków do życia. W zaistniałej sytuacji kobieta postanawia wyznać dzieciom pewien sekret. Okazuje się, że pochodzi z bardzo bogatej rodziny, niestety poślubiła nieodpowiedniego mężczyznę, przez co rodzicie ją wydziedziczyli i zerwali z nią wszelkie kontakty. Corrine jest zdecydowana błagać rodziców o wybaczenie, problem jednak stanowią dzieci, o których istnieniu nie ma pojęcia jej ojciec. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu i ma tam zostać aż do czasu, kiedy Corrine wkupi się na powrót w łaski umierającego ojca i przygotuje go na spotkanie z wnukami. Kobieta liczy oczywiście także na to, że zostanie znów wpisana do testamentu, jako jedyna dziedziczka rodzinnej fortuny. Zapewni tym samym nie tylko sobie, ale i dzieciom dostatnie i szczęśliwe życie.

Pobyt rodzeństwa na poddaszu wydłuża się w nieskończoność. Dni zamieniają się w tygodnie, te z kolei w miesiące i dzieci powoli tracą nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze wyjdą na świeże powietrze. Matka, która początkowo odwiedzała ich codziennie, przychodzi coraz rzadziej. Chris, Cathy i bliźniaki zdane są w tym czasie na łaskę swojej okrutnej babci. Zastanawiają się, czy kiedykolwiek opuszczą znienawidzone poddasze, czy wyjdą na świeże powietrze i poczują na skórze ciepły dotyk słońca? Odizolowane od świata zewnętrznego coraz bardziej podupadają na zdrowiu, tracą zaufanie do matki i zdają sobie sprawę, że tak naprawdę mogą liczyć tylko na siebie. Czy los okaże się dla nich w końcu łaskawy?

Kwiaty na poddaszu to książka, o której jakiś czas temu było dosyć głośno. Zbierała raczej same pozytywne opinie i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu uda mi się ja przeczytać. Teraz, kiedy jestem świeżo po lekturze, mam bardzo mieszane odczucia. Przez pierwszą połowę książki ciężko było mi przebrnąć. Akcja była mało wciągająca, miejscami wręcz nużąca. Wiele do życzenia pozostawia język, jakim posługuje się autorka. Fabuła wydaje się dosyć nierzeczywista, postacie papierowe i mało wiarygodne. Szczególnie drażnił mnie Chris, chociaż Cathy też nie mogę zaliczyć do moich ulubionych bohaterek. W całej powieści były też fragmenty, które wzbudzały mój niesmak. Wydaje mi się, że można było je pominąć, a skupić się na zupełnie innych problemach. Jak widać książka ma wiele wad, mimo wszystko oceniam ją jako w miarę dobrą i chyba nawet sięgnę po kontynuację. Dlaczego? Jestem po prostu ciekawa jak potoczą się dalsze losy rodzeństwa Dallangangerów. I to jest chyba największa zaleta tej powieści - chociaż chciałoby się ją odłożyć i dalej nie czytać, to jednak coś kusi żeby dotrwać do końca. 

Moja ocena: 4/6

wtorek, 14 maja 2013

Chłopiec w pasiastej piżamie - John Boyne


John Boyne - irlandzki pisarz, autor siedmiu książek dla dorosłych i trzech dla młodszych czytelników, jego powieści zostały opublikowane w 46 językach.

Dziewięcioletni Bruno wraz z rodziną przeprowadza się z ukochanego Berlina do niewielkiej miejscowości, położonej gdzieś na końcu świata. Wszystko to z powodu awansu jego ojca, który ma pełnić funkcję komendanta obozu koncentracyjnego. Bruno nie ma pojęcia czym zajmuje się jego tata, największym problemem jest dla niego sama przeprowadzka. Jest zły, że musiał porzucić przyjaciół. Nowy dom wydaje mu się o wiele brzydszy i mniejszy od tego w Berlnie. W nowym miejscu nie ma się też zupełnie z kim bawić i jakby tego było mało, wydaje się, że w okolicy nie ma nic ciekawego do odkrycia.

Mały Bruno odkrywa jednak coś, co nie daje mu spokoju. Z okna jego pokoju roztacza się widok na dziwną wioskę, ogrodzoną ze wszystkich strony drutem kolczastym. Mieszkają tam bardzo smutni ludzie, którzy całymi dniami chodzą w piżamach. Chłopiec początkowo pyta ojca, co to za wioska, ten jednak nie udziela mu satysfakcjonujących wyjaśnień, toteż Bruno postanawia sam to odkryć. Tak właśnie poznaje Szmula - żydowskiego chłopca, mieszkającego za ogrodzeniem z drutu. Chłopcy szybko się zaprzyjaźniają, jednak czy w świecie, w którym przyszło im dorastać, jest miejsce na taką przyjaźń?

Chłopiec w pasiatej piżamie to książka wstrząsająca, taka, o której nigdy się nie zapomina. Jest w niej coś, co sprawia, że czytamy ją ze ściśniętym sercem. Może dlatego, że w przeciwieństwie do głównego bohatera, zdajemy sobie sprawę, jak tak naprawdę wyglądał wtedy świat. I chociaż nie znajdziemy tutaj fragmentów opisujących zbrodnie, jakich dokonywano na więźniach obozów koncentracyjnych, autor też nigdzie bezpośrednio nie wspomina o cierpieniach i mękach tych ludzi, to wiedza ta cały czas jest w naszej świadomości i daje o sobie znać podczas czytania. Może właśnie z tego względu zadziwiająca wydaje się naiwność i nieświadomość Bruna. Czy to możliwe, żeby dziewięcioletni chłopiec nie potrafił zauważać pewnych rzeczy, wyciągać wniosków? Nie wspomnę już tym, jak bardzo niewiarygodne wydaje się istnienie takiego miejsca w którym Bruno, przez nikogo niezauważony, mógł rozmawiać ze Szmulem. Przymknę jednak oko na te moje wątpliwości, bo w rzeczywistości nie o prawdę historyczną tu chodzi. Cała historia ma raczej wymiar symboliczny, skłania do refleksji i burzy nasz spokój ducha. Aż chciałoby się krzyczeć, ale jedyne co ciśnie się na usta to… milczenie.

Jeśli chodzi o tę książkę, to do niedawna nie miałam pojęcia o jej istnieniu. Widziałam za to ekranizację i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dopiero później przyszła kolej na papierową wersję. Film jednak (przynajmniej dla mnie) okazał się o wile lepszy. Bez względu jednak na to, na jaką wersję się zdecydujecie, jestem pewna, że ta historia długo nie da Wam o sobie zapomnieć.

Moja ocena: 5,5/6

wtorek, 7 maja 2013

Jeszcze jeden dzień - Mitch Albom


„Czy straciliście kiedyś kogoś, kogo kochaliście, i pragnęliście jeszcze jednej rozmowy, jednej szansy, by odrobić ten czas, gdy myśleliście, że ta osoba będzie zawsze przy was? Jeśli tak, to wiecie, że możecie przejść przez całe życie, kolekcjonując dni, ale żaden nie dorówna temu, który chcielibyście odzyskać. A gdybyście go odzyskali?”

Bohaterem książki jest Charley Benetto, mężczyzna w średnim wieku, samotny i przegrany. Jako dziecko wychowywał się w rozbitej rodzinie, starając się zaspokoić wybujałe ambicje własnego ojca. Dla marzeń o wielkiej karierze sportowej porzucił naukę, ale niestety nie odniósł żadnego spektakularnego sukcesu. Nie wiedzie mu się też w życiu prywatnym. Ma kłopoty finansowe, rozstał się z żoną i stracił kontakt z córką. Charley próbuje topić smutki w alkoholu, jednak poczucie beznadziejność doskwiera mu coraz bardziej. W końcu dochodzi do wniosku, że popełnienie samobójstwa jest najlepszym rozwiązaniem wszystkich problemów i tak przecież stracił wszystko i nie ma po co żyć. Gdy postanawia wreszcie ze sobą skończyć, trafia do rodzinnego domu i spotyka w nim swoją dawno zmarłą matkę. Ma niepowtarzalną okazję spędzić z nią jeszcze jeden dzień, który pozwoli mu zupełnie inaczej spojrzeć na niektóre sprawy.

Jeszcze jedne dzień to historia człowieka, który stracił poczucie sensu życia, dostaje jednak od losu cudowną szansę i może na nowo przyjrzeć się swojej przeszłości. Czy dzięki temu odnajdzie w sobie siły żeby odmienić swój los?

Książkę czyta się niezwykle szybko, napisana jest przystępnym i łatwym w odbiorze językiem. Wydarzenia teraźniejsze przeplatają się ze wspomnieniami z dzieciństwa głównego bohatera. Mamy okazję przyjrzeć się, jakie relacje łączyły go z rodzicami oraz co sprawiło, że w swoim obecnym życiu sięgną dna. Mitch Albom pragnie nam uświadomić, że miłość matki jest wieczna i że drugą osobę doceniamy najczęściej dopiero wtedy, kiedy stracimy ją bezpowrotnie. Na szczęście dopóki żyjemy, zawsze jest szansa na to, żeby odmienić swój los.

Cóż, brzmi dosyć banalnie i niestety z przykrością stwierdzam, że pomimo dosyć ciekawego pomysłu, książka bardzo mnie zawiodła. Historia jest aż do bólu przewidywalna. Najgorsze jest jednak to, że moim zdaniem autorowi nie udało się przekazać żadnych emocji. Niby główny bohater znalazł się na życiowym zakręcie, życie totalnie mu się posypało, cierpiał po stracie matki, tęsknił za własną rodziną, ale wszystko to było jakieś takie powierzchowne. Mnie osobiście ani nie wzruszyło, ani nie skłoniło do refleksji.

Pierwszą książką tego autora, jaką miałam okazję czytać było Pięć osób, które spotykamy w niebie (recenzję znajdziecie tutaj) i pomimo kilku mankamentów pozytywnie ją wspominam. Jeszcze jeden dzień odmienił natomiast moje spojrzenie na twórczość tego autora. Mam wrażenie, że takie książki Mitch Albom mógłby pisać masowo - proste ludzkie historie pełne życiowy mądrości, oczywistych oczywistości, na dodatek z banalnym zakończeniem. Może komuś się spodoba, ale ja kończę przygodę z tym pisarzem.

Moja ocena: 3/6

czwartek, 2 maja 2013

Pretty Little Liars 5. Zepsute - Sara Shepard


Teraz, kiedy tożsamość A. została w końcu ujawniona, a podejrzany o zabójstwo Alison przebywa w areszcie, dziewczyny wreszcie powinny poczuć się bezpiecznie. Niestety, jeszcze długo nie będą mogły odetchnąć spokojnie. Aria, Emily, Spencer i Hanna znowu dostają tajemnicze wiadomości. Czy to tylko głupie żarty? Może ktoś próbuje podszywać się pod A. żeby uprzykrzyć im życie? Kimkolwiek jest ta osoba, doskonale zna wszystkie sekrety czterech przyjaciółek i potrafi tę wiedzę wykorzystać przeciwko nim. Jedno jest pewne: gra się jeszcze nie skończyła.

Przyznaję, że po przeczytaniu czwartej części PLL, pełnej zagadek i ciągle trzymającej w napięciu, miałam obawy o to, jak potoczą się dalsze losy bohaterek. Autorka przecież odkryła całą prawdę o A. więc po co dalej ciągnąć całą historię? Trochę się jednak pomyliłam. Okazuje się, że Sara Shepard ma niewyczerpane pomysły i udało jej się tak zgrabnie poprowadzić fabułę, że piątą część czyta się z takim samym zainteresowaniem jak poprzednie, chociaż akcja trochę zwalnia.

W Zepsutych możemy trochę odetchnąć od A. Na pierwszy plan wysuwa się za to codzienne życie przyjaciółek. Emily poznaje przystojnego Isaaca i musi sama sobie odpowiedzieć na pytanie, jak to jest z jej orientacją. Spencer próbuje poprawić relacje z rodzicami, jednak odczytanie testamentu babci stawia jej rodzinne sprawy w zupełnie nowym świetle. Aria poznaje tajemniczego artystę Xawiera, który jak się później okazuje podoba się nie tylko jej. Natomiast Hanna próbuje się jakoś dogadać z przyrodnią i znienawidzoną siostrą Kate.

W tej części pojawia się wiele nowych wątków i liczę na to, że w kolejnych tomach zostaną one bardziej rozwinięte. Autorka odkrywa coraz więcej sekretów, a te z kolei rodzą coraz więcej pytań. Jak dziewczyny poradzą sobie ze swoimi prywatnymi problemami? Kim jest A.? I w końcu, kto stoi za zabójstwem Alison?

Myślę, że fani poprzednich części nie będą zawiedzeni. Sara Shepard trzyma poziom, a jej styl pisania wciąż pozostaje taki sam - lekki i wciągający. Kto jeszcze nie poznał czterech przyjaciółek z Rosewood, zachęcam do sięgnięcia po tę serię.

Recenzje poprzednich części znajdziecie tutaj:

Moja ocena: 4,5/6