„Rzecz
dzieje się współcześnie, w Arizonie, tuż przy granicy z Meksykiem. Dziki Zachód
dawno przestał być dziki, ale mieszkańcy prerii wciąż o tym zapominają. Preria
jest trochę dzika, trochę niepiśmienna. Nie jest zacofana! Po prostu poszła w
inną stronę niż nasza cywilizacja. Posłuchajcie…”
Takimi
słowami Cejrowski rozpoczyna swoją najnowszą książkę i zachęca tym samym
czytelników do wysłuchania kolejnej niezwykłej historii. Przenosimy się do
Arizony, gdzie jak się okazuje, autor ma mały, drewniany domek. Pewnie
zastanawiacie się, co może być ciekawego na tym wietrznym, trawiastym i ciągle
zakurzonym pustkowiu? I co może tam robić taki podróżnik-odkrywca jak
Cejrowski? Odpowiedzi na te pytania musicie znaleźć sami, więc jeśli jesteście
ciekawi to zachęcam do lektury.
Nie
będę ukrywać, że jestem wielką fanką twórczości Cejrowskiego. Uwielbiam jego książki
o wyprawach do Amazonii i dzięki nim zainteresowałam się literaturą podróżniczą.
Wyspa na prerii była dla mnie zatem pozycją obowiązkową, ale za czytanie
zabrałam się z lekką obawą. Nie oszukujmy się, Dziki Zachód nigdy jakoś
szczególnie mnie nie interesował i chociaż moja wiedza o Arizonie ograniczała
się do minimum to niespecjalnie ciekawiło mnie odkrywanie tego zakątka świata. Jakie
w takim razie wrażenie zrobiła na mnie Wyspa na prerii? Trudno powiedzieć… Mam
do tej książki raczej ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ten nieszczęsny
Dziki Zachód, który niestety nigdy nie będzie bliski mojemu sercu i którego po prostu
nie potrafię polubić. Z drugiej strony gawędziarski, okraszony sarkazmem i
humorem styl autora, który niezmiennie mnie zachwyca. Cejrowski snuje opowieść
o prerii i jej mieszkańcach, często opisuje prozaiczne, codzienne czynności,
takie jak robienie zakupów, pranie, czy sprzątanie. Mało tego, rozpisuje się
nawet na temat „nicnierobienia”. Na pierwszy rzut oka wieje tutaj nudą, ale nic
bardziej mylnego. Te błahe historyjki potrafią bowiem zaciekawić czytelnika, rozśmieszyć,
pokazać świat, tak różny od tego w którym żyjemy na co dzień.
Na
uwagę zasługuje też piękna szata graficzna stylem nawiązująca do poprzednich książek
autora. W tym wydaniu nie brakuje również fotografii, które doskonale uzupełniają
całość. Myślę, że Wyspa na prerii to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów
twórczości Cejrowskiego. Jest zupełnie inna niż jego poprzednie książki, ale
czy lepsza, czy gorsza, to musicie ocenić sami.
Moja ocena: 4,5/6
Czytałam tą książkę i podobała mi się właśnie dlatego, że była inna niż pozostałe ;)
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie książki Cejrowskiego, tę też muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię książki Cejrowskiego a do tego lubię Dziki Zachód. A jednak tek pozycji nie miałam jeszcze okazji czytać, choć chodzi ona za mną od pewnego czasu :)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, ale nie czytałam ani jednej książki autora. Jednak zacznę od innej, żeby poczuć to, że ta powieść jest inna od pozostałych :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Cejrowskiego. Koniecznie muszę zapoznać się i z tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobałą, przeczytałam ją jednym tchem
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cejrowskiego, ale tej książki jeszcze nie czytałam. Bez obaw, szybko naprawię tę sytuację :D
OdpowiedzUsuńJestem fanką książek Cejrowskiego, a ta jest chyba moją ulubioną - może dlatego, że tak bardzo różni się od pozostałych :)
OdpowiedzUsuńmiedzysklejonymikartkami.blogspot.com
Jak nie przepadam za literaturą podróżniczą, tak ta książka mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńW sumie dobrze, że Autor potrafi zaskoczyć czytelnika czymś nowym, stworzyć rzecz inną od pozostałych. Mam zamiar w najbliższej przyszłości zapoznać się z twórczością tego Autora, bardzo interesuję się podróżami.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Lubię tego autora i jego program. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale to kwestia czasu
OdpowiedzUsuń:)
Moje-ukochane-czytadelka