sobota, 23 maja 2015

Wyspa na prerii - Wojciech Cejrowski


„Rzecz dzieje się współcześnie, w Arizonie, tuż przy granicy z Meksykiem. Dziki Zachód dawno przestał być dziki, ale mieszkańcy prerii wciąż o tym zapominają. Preria jest trochę dzika, trochę niepiśmienna. Nie jest zacofana! Po prostu poszła w inną stronę niż nasza cywilizacja. Posłuchajcie…”

Takimi słowami Cejrowski rozpoczyna swoją najnowszą książkę i zachęca tym samym czytelników do wysłuchania kolejnej niezwykłej historii. Przenosimy się do Arizony, gdzie jak się okazuje, autor ma mały, drewniany domek. Pewnie zastanawiacie się, co może być ciekawego na tym wietrznym, trawiastym i ciągle zakurzonym pustkowiu? I co może tam robić taki podróżnik-odkrywca jak Cejrowski? Odpowiedzi na te pytania musicie znaleźć sami, więc jeśli jesteście ciekawi to zachęcam do lektury.

Nie będę ukrywać, że jestem wielką fanką twórczości Cejrowskiego. Uwielbiam jego książki o wyprawach do Amazonii i dzięki nim zainteresowałam się literaturą podróżniczą. Wyspa na prerii była dla mnie zatem pozycją obowiązkową, ale za czytanie zabrałam się z lekką obawą. Nie oszukujmy się, Dziki Zachód nigdy jakoś szczególnie mnie nie interesował i chociaż moja wiedza o Arizonie ograniczała się do minimum to niespecjalnie ciekawiło mnie odkrywanie tego zakątka świata. Jakie w takim razie wrażenie zrobiła na mnie Wyspa na prerii? Trudno powiedzieć… Mam do tej książki raczej ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ten nieszczęsny Dziki Zachód, który niestety nigdy nie będzie bliski mojemu sercu i którego po prostu nie potrafię polubić. Z drugiej strony gawędziarski, okraszony sarkazmem i humorem styl autora, który niezmiennie mnie zachwyca. Cejrowski snuje opowieść o prerii i jej mieszkańcach, często opisuje prozaiczne, codzienne czynności, takie jak robienie zakupów, pranie, czy sprzątanie. Mało tego, rozpisuje się nawet na temat „nicnierobienia”. Na pierwszy rzut oka wieje tutaj nudą, ale nic bardziej mylnego. Te błahe historyjki potrafią bowiem zaciekawić czytelnika, rozśmieszyć, pokazać świat, tak różny od tego w którym żyjemy na co dzień.

Na uwagę zasługuje też piękna szata graficzna stylem nawiązująca do poprzednich książek autora. W tym wydaniu nie brakuje również fotografii, które doskonale uzupełniają całość. Myślę, że Wyspa na prerii to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów twórczości Cejrowskiego. Jest zupełnie inna niż jego poprzednie książki, ale czy lepsza, czy gorsza, to musicie ocenić sami.

Moja ocena: 4,5/6

niedziela, 8 lutego 2015

Tami z Krainy Pięknych Koni. Tom II: Tami z Kapadoclandii - Renata Klamerus


Pamiętacie opowieść o niezwykłej krainie zwanej Kapadoclandią? Zastanawiacie się, co nowego słychać u Tami, Kelie i Rume? Jeśli tak, to koniecznie zajrzyjcie do najnowszej książki pani Renaty Klamerus, w której opisuje dalsze przygody trójki przyjaciół.

Rozpoczął się nowy rok szkolny i dzieci całą swoją uwagę skupiają przede wszystkim na nauce. Tami oprócz tradycyjnych zajęć uczęszcza także do szkoły muzycznej, gdzie wytrwale ćwiczy grę na skrzypcach. I chociaż dziewczynka poznała nowe koleżanki i dobrze czuje się w szkole, to z utęsknieniem czeka na wakacje, kiedy to będzie mogła spędzić więcej czasu z rodziną oraz najlepszymi przyjaciółmi – Kelie i Rume.

W końcu nadchodzi koniec roku szkolnego, a wraz z nim rozpoczynają się nowe przygody. Dzieci postanawiają skorzystać z magicznych właściwości księgi i odwiedzić grotę opuszczoną przez konie. Kogo spotkają na swojej drodze i co niesamowitego przytrafi im się podczas tych wakacji? Zdradzę tylko, że na jaw wyjdzie tajemnica skrywana przez babcię Fuoco, a Tami, Kelie i Rume będą mieli okazję latać dywanem i wyczarują festyn, ale to nie wszystko…

Pani Renata Klamerus po raz kolejny przenosi nas do magicznej krainy, w której wszystko może się zdarzyć. Myślę, że młodsi czytelnicy z zainteresowaniem będą śledzić dalsze losy trójki przyjaciół. Autorka opisuje przygody dzieci obrazowym, przystępnym językiem. Pokazuje jak ważne w życiu każdego człowieka są takie wartości jak przyjaźń i rodzina. Książka jest ładnie wydana, ma twardą oprawę i została podzielona na krótkie rozdziały, co według mnie znacznie ułatwia odnajdywanie się w tekście. Czytanie ułatwia też duża czcionka, która nie męczy oczu. Podobnie jak w poprzedniej części, tak i tutaj nie mamy praktycznie żadnych ilustracji i jesteśmy zdani na własną wyobraźnię, ale nie uznaję tego za wadę.

Książkę polecam wszystkim, którzy mają już za sobą pierwszą część i są ciekawi dalszych przygód Tami i jej przyjaciół. Tym natomiast, którzy jeszcze nie znają Kapadoclandii i jej mieszkańców zachęcam do sięgnięcia po tom pierwszy.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa NOVAE RES za co bardzo dziękuję.

niedziela, 18 stycznia 2015

Dotknięcie pustki - Joe Simpson


Joe Simpson - brytyjski alpinista i pisarz. Sławę przyniosła mu książka Dotknięcie pustki, którą obecnie zalicza się do klasyki literatury górskiej.

W 1985 roku dwaj młodzi i pełni pasji Brytyjczycy - Simon Yates i Joe Simpson,  wyruszają w peruwiańskie Andy. Pomimo młodego wieku obydwaj mężczyźni mają za sobą spore doświadczenie we wspinaczce górskiej. Ich nowym ambitnym celem staje się cieszący się złą sławą szczyt Siula Grande, a dokładnie jego zachodnia ściana, której jeszcze nikomu nie udało się zdobyć. Ta niezwykle trudna wyprawa początkowo przebiega zgodnie z planem, jednak podczas schodzenia ze szczytu dochodzi do tragedii. Joe upada i łamie sobie nogę. Praktycznie nie jest w stanie samodzielnie się poruszać, naraża też życie swojego partnera Simona, mimo to mężczyźni postanawiają kontynuować schodzenie ze szczytu. Do Joe jednak powoli dociera straszliwa prawda. Tak poważny uraz nogi na wysokości kilku tysięcy metrów oznacza dla niego tylko jedno - pewną śmierć. Jakim zatem cudem uda mu się przeżyć?

Na samym początku muszę zaznaczyć, że przytoczona powyżej historia nie jest fikcją literacką. Simon Yates i Joe Simpson w 1985 roku rzeczywiście podjęli próbę zdobycia zachodniej ściany Siula Grande, a książka jest niczym innym jak relacją z tej ekstremalnej wyprawy.

Dotknięcie pustki to książka nie tylko o zdobywaniu wielkich szczytów, ale przede wszystkim niesamowita opowieść o ogromnej pasji, o ludzkiej determinacji i walce z własnymi słabościami. Trudno mi sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć Joe uwięziony na wysokości kilku tysięcy metrów, odcięty od jakiejkolwiek pomocy i w zasadzie niezdolny do dalszego poruszania się. Jego historia jest dowodem na to, że walcząc o przetrwanie, człowiek odkrywa w sobie pokłady sił, o których istnieniu nie miał wcześniej pojęcia. W sytuacji skrajnego zagrożenia, umysł i ciało jednoczą się i skupiają na jednym celu - przeżyć za wszelką cenę.

Dużą zaletą książki jest przedstawienie wydarzeń z perspektywy zarówno Joe, jak i Simona. Dzięki temu otrzymujemy pełny obraz sytuacji i jest nam łatwiej zrozumieć niektóre decyzje bohaterów. Słabszą stroną natomiast okazał się dla mnie styl autora. Joe posługuje się bowiem dosyć trudnym w odbiorze językiem. Przymykam na to jednak oko, bo w końcu trudno byłoby opisać wyprawę górską, bez używania specjalistycznych zwrotów. Na szczęście na końcu książki znajduje się słowniczek, który znacznie ułatwia zrozumienie niektórych fragmentów. Poza tym po przeczytaniu kilkudziesięciu stron przywykłam do stylu autora i nie wydawał mi się już tak nieprzystępny.

Dotknięcie pustki to książka, która zostaje w pamięci na zawsze. Trudno mi znaleźć słowa, żeby wyrazić z jakimi emocjami ta historia zostawia czytelnika. Jak wiele rodzi pytań. Ja ciągle się zastanawiam gdzie są granice ludzkiej wytrzymałości? I przede wszystkim, co pcha ludzi do tego, by narażać się na tak ogromne niebezpieczeństwo? Jeśli jeszcze nie czytaliście, to koniecznie rozejrzyjcie się za tym tytułem. Zachęcam również do obejrzenia filmu Czekając na Joe w reżyserii Kevina Mcdonalda, nakręconego na podstawie książki. Dla mnie okazał się lepszy niż wersja papierowa - nie tylko po mistrzowsku zrealizowany, ale też przedstawiający całą historię w sposób bardziej obrazowy (hmm… no tak, to w końcu film hehe).

Moja ocena: 5,5/6

sobota, 3 stycznia 2015

Podarunek - Cecelia Ahern


Cecelia Ahern - irlandzka pisarka, zadebiutowała w 2004 roku powieścią P.S. Kocham Cię, która szybko stała się bestsellerem i została przeniesiona na ekrany kin.

Lou Suffern jest ambitny, inteligentny i zdeterminowany w realizacji zamierzonych celów. Jego życie zawodowe to pasmo sukcesów. Niestety sprawy prywatne mają się dużo gorzej. Wszystko przez to, że Lou jest typem klasycznego pracoholika, który swoje siły i niemal całą energię skupia przede wszystkim na pracy. Stawia sobie wysokie wymagania i cele, a później skrupulatnie je realizuje. Ciągle podnosi sobie poprzeczkę i nie wydaje się, żeby kiedykolwiek miał dotrzeć do punktu w którym dojdzie do wniosku, że osiągnął już wystarczająco dużo i może zwolnić. Najbardziej cierpi na tym jego rodzina, której Lou poświęca jedynie marne resztki swojego wolnego czasu.

Któregoś dnia w drodze do pracy Suffern spotyka bezdomnego Gabe’a, którego postanawia zatrudnić w swojej firmie. Wkrótce okazuje się, że tajemniczy Gabe ma dla Lou niezwykły podarunek. Jaki? Tego Wam nie zdradzę… :)

Podarunek to ciepła, wzruszająca historia z nutką magii, skłaniająca do refleksji i pokazująca to, co w życiu najistotniejsze. Na przykładzie Lou autorka uświadamia nam jak łatwo w codziennym pędzie zapomnieć o tym, co się tak naprawdę liczy. Ahern podkreśla też jak ważna w życiu każdego człowieka jest rodzina i czas z nią spędzony.

Podarunek to książka, która idealnie nadaje się na długie, zimowe wieczory. Szczególnie dobrze czyta się ją w okolicy świąt Bożego Narodzenia, bo wtedy właśnie najlepiej wczuć się w jej klimat. Sama sięgnęłam po tę książkę będąc jeszcze pod wpływem świątecznego nastroju i chyba tylko dlatego daję jej dosyć wysoką ocenę. Inaczej podejrzewam, że byłabym bardziej krytyczna, bo jakby nie patrzeć jest to dosyć przeciętne czytadło, które ani nie zachwyca stylem ani fabułą. Niemniej jednak jeśli macie ochotę na opowieść z morałem, którą mimo wszystko całkiem przyjemnie się czyta, to zachęcam.

Moja ocena: 4/6

piątek, 12 grudnia 2014

Zima o poranku - Janina Bauman


Janina Bauman - polska pisarka żydowskiego pochodzenia, tłumaczka i korektorka scenariuszy filmowych.

„W czasie wojny poznałam prawdę, którą na ogół woli się pomijać milczeniem: że najokrutniejszym aktem okrucieństwa jest odczłowieczenie ofiar przed ich unicestwieniem. I że najtrudniejsza ze wszystkich jest walka o pozostanie człowiekiem w nieludzkich warunkach.”

Janina Bauman miała zaledwie trzynaście lat kiedy wybuchła II wojna światowa. Przyszło jej zatem dorastać w straszliwie trudnych czasach. W swojej książce opisuje doświadczenia wojenne z perspektywy kilkunastoletniej dziewczyny, którą wówczas była. Autorka wraca myślami do lat spędzonych w okupowanej stolicy, a później w getcie warszawskim, z którego uciekła razem z matką i siostrą. Cała trójka jeszcze długo po tym musiała ukrywać się w najróżniejszych miejscach, ale ostatecznie udało im się przeżyć.

Musiało minąć prawie czterdzieści lat nim Janina Bauman zdecydowała się wrócić wspomnieniami do bolesnej przeszłości. Jej notatki i opowiadania z czasów wojennych przez długie lata leżały w szufladzie, czekając na to, aż ich autorka znajdzie w sobie dość odwagi, by zacząć pisać o koszmarze, który przeżyła. Janina Bauman zaznacza już we wstępie książki, że starała się być wierna przede wszystkich swoim własnym myślom i uczuciom z tamtych czasów. Pragnęła wrócić do miejsc i wydarzeń takich, jak je wtedy widziała i zapamiętała. Nie chciała by jej doświadczenie, wiedza i „dorosły” tok rozumowania zniekształciły obrazy przechowywane przez lata w pamięci i tak się nie stało.

Nie będę ukrywać, że książki w jakikolwiek sposób nawiązujące do wydarzeń z czasów II wojny światowej czytam zawsze z wielkim zainteresowaniem. Zima o poranku nie była wyjątkiem. Trudno mi było oderwać się od tej historii, trudno było nie myśleć o tym, przez co przeszła autorka. Polecam wszystkim zainteresowanym taką tematyką oraz tym, którzy mają ochotę na chwilę refleksji.

Moja ocena: 5/6