środa, 31 sierpnia 2011

Tajemnica Mandylionu - Artur Żamojda


Nad miastem zapadał zmrok. Chodniki pustoszały. Z oddali słychać było jeszcze ostatnie odgłosy zasypiającego miasta. W stronę zatopionych w mroku bloków kieruje się młody mężczyzna. Dręczą go pytania dotyczące sensu życia i istnienia człowieka na ziemi. Z tych ponurych rozmyślań wyrywa go nagle jakieś niejasne i złowrogie przeczucie. Zatrzymuje się i słyszy jak z tunelu znajdującego się niedaleko, dochodzą czyjeś kroki. Ktoś się zbliża i po chwili z mroku wyłania się wprost na niego przygarbiony mężczyzna z laską. Zbiera resztki sił i zmusza się do biegu. Po chwili gdzieś za rogiem ulicy słychać warkot silnika i pisk opon. Nie mija chwila i z ciemności wyłania się czarny jaguar. Zdaje się, że kierowca dostrzegł nie tylko starego człowieka, ale też młodzieńca. Podjechał powoli, zatrzymał samochód, padły dwa strzały, po czym jaguar odjechał. Staruszek ostatkiem sił zbliżył się do młodego mężczyzny, który był świadkiem całego zdarzenia i z trudem wyszeptał pytanie: „Czy wierzysz w Chrystusa Zbawiciela?!”. W odpowiedzi usłyszał niewyraźne: „Wierzę”. Wciska w ręce młodzieńca zakrwawiony pakunek i rozkazuje go chronić. W oddali na opuszczonej ulicy stoi jaguar. Szybko pojawiają się też postacie w długich, czarnych płaszczach, zmierzające prosto w stronę umierającego starca. Młody mężczyzna instynktownie rozgląda się na boki i zauważa wpatrującą się w niego młodą kobietę, która krzyczy: „Uciekaj”!”. Nie namyślając się długo zaczyna biec najszybciej jak tylko potrafi.

Jak się okazuje ofiarą był profesor uniwersytetu, interesujący się historią chrześcijaństwa, mimowolnym świadkiem morderstwa zaś młody nauczyciel historii - Andrzej Prebut. Pozostaje jednak pytanie, kto i dlaczego zabił starego profesora oraz kim była nieznajoma kobieta? Jest jeszcze zagadka tajemniczego pakunku, który okazuje się być dziennikiem polskiego legionisty. Jak później wychodzi na jaw, dziennik ten zawiera tajemnicę Mandylionu - Oblicza Chrystusa. Jest to chusta, obraz „nie ręką ludzką uczyniony”. Najczęściej Oblicze Chrystusa występuje na chuście, którą podtrzymuje dwóch archaniołów, Gabriel i Michał. Obraz ten stanowi pierwotny typ ikonograficzny. Andrzej ma zatem przed sobą wielkie zadanie - musi chronić powierzonej mu tajemnicy. Będzie to wymagało nie tylko ogromnej odwagi i determinacji, ale też dużego poświęcenia. Czy podoła takiej próbie?

Książka napisana jest prostym, przystępnym językiem. Intrygujący, a zarazem niezrozumiały może okazać się tytuł, jednak autor najwyraźniej to przewidział i na samym początku wyjaśnia pojęcie Mandylionu. Bardzo ciekawym według mnie zabiegiem okazało się wplecenie w całą fabułę fragmentów pamiętnika, który nasz bohater otrzymuje od umierającego profesora. Na uwagę zasługuje też wątek miłosny, który urozmaica całą akcję, a jednocześnie nie jest podany w sposób nachalny i nie odwraca uwagi czytelnika od głównego tematu książki. Pomimo tych zalet, powieść trochę mnie rozczarowała. Chociaż pierwsze strony okazały się ciekawe i wciągające, autor potrafił zbudować napięcie i stworzyć atmosferę tajemniczości, to już kolejne rozdziały książki nie były aż tak porywające. Nie podobała mi się też postać kobiety, będącej świadkiem morderstwa. Była według mnie zbyt „niewyraźna”, „rozmyta”. Niemniej jednak do lektury zachęcam wszystkich, których ciekawi taka tematyka i odkrywanie tajemnic.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu PROMIC.

Moja ocena: 3,5/6

sobota, 27 sierpnia 2011

Koty. Kompendium wiedzy

Czy wiecie, że koty nie tolerują krowiego mleka? Albo, co zaskakujące, mogą nauczyć się  korzystać z sedesu? Czasem też, podobnie jak ludzie, cierpią na fobie i stany lękowe. Jeśli chcecie poznać więcej kocich sekretów, ten poradnik z pewnością was zaciekawi.

Sama jestem wielka miłośniczką kotów, dlatego do tej pozycji podeszłam z ogromnym zainteresowaniem i nie zawiodłam się. Autorami są Renate Jonesi Anna Laukner, które ukończyły weterynarię, a także Gabriele Metz i Marc Heppner, właściciele dwóch kotów i autorzy artykułów do czasopism specjalistycznych.

Cały poradnik składa się z siedmiu rozdziałów, a każdy z nich poświęcony jest innej tematyce. W pierwszym możemy dowiedzieć się wszystkiego o naturalnych kocich zachowaniach, począwszy od rozmnażania, aż po zabawę i polowanie. W kolejnych przeczytamy o tym, jak jest różnica między kotem rasowym, a zwykłym dachowcem. Dowiemy się w jaki sposób wybrać kota, pasującego do nas i naszego stylu życia. Znajdziemy przydatne wskazówki dotyczące pielęgnacji i odżywiania. Dowiemy się jak niepokornego czworonoga zamienić na „wychowanego” kota oraz jakie zabawy są najlepsze dla naszych pupili. Nie zabraknie też informacji na temat kocich chorób, musimy przecież pamiętać, że aby nasz mały przyjaciel był szczęśliwy, musimy dbać o jego kondycję i zdrowie.



Poradnik jest doskonałym kompendium wiedzy na temat kotów. Jako wieloletnia posiadaczka kilku dachowców mogę z całą pewnością powiedzieć, że książka dostarcza ogromnej ilości przydatnych informacji i czytając ją byłam przekonana, że napisana jest przez znawców tematu. Niewątpliwą zaletą tego poradnika jest też jego przepiękne wydanie. Znajdziemy tu ponad 300 fotografii prezentujących kocie zabawy, portrety i przygody. Do lektury zachęcam wszystkich, którzy tak jak ja kochają koty oraz tych którzy dopiero przymierzają się do kupna swojego Mruczka. Na wszystkie nurtujące pytania, dotyczące kociego życia, odpowiedzi znajdziecie w tym poradniku.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA za co bardzo dziękuję.

Moja ocena: 6/6


wtorek, 23 sierpnia 2011

Woda dla słoni - Sara Gruen


Sara Gruen - urodziła się w kanadyjskiej prowincji Vancouver. Później przeniosła się do USA, gdzie pisała instrukcje do oprogramowania. Po stracie pracy postanowiła spróbować swoich sił jako pisarka. Jej pierwsze dwie powieści nie cieszyły się zbyt dużym powodzeniem, jednak Woda dla słoni szybko trafiła na światowe listy bestsellerów i sprzedała się w milionach egzemplarzy.

Jacob Jankowski jest staruszkiem mieszkającym w domu spokojnej starości. Mimo licznej rodziny i towarzystwa innych pensjonariuszy czuje się raczej samotny i opuszczony. Któregoś dnia w okolicy pojawia się cyrk. Ta wiadomość wywołuje w staruszku lawinę wspomnień i przenosi go (a razem z nim i nas) do czasów jego młodości…

Młody Jacob Jankowski jest studentem weterynarii, pełnym energii i planów na przyszłość. Podczas pisania końcowego egzaminu dowiaduje się jednak o śmierci rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Zrozpaczony wybiega z sali, długo snuje się bez celu po okolicy i próbuje poradzić sobie z ogromnym bólem. W końcu wskakuje do przejeżdżającego pociągu. Nawet się nie domyśla, że w tym momencie trafia prosto do cyrku - Najbardziej Osobliwego Widowiska Na Ziemi Braci Benzinich.

Z uwagi na swoje wykształcenie Jankowski zostaje zatrudniony jako weterynarz. Bardzo szybko też poznaje realia funkcjonowania cyrku. Ciężka praca, ciągle spóźniające się wypłaty, nieludzkie podejście do zwierząt, a w tym wszystkim nieobliczalny treser August i jego piękna żona - Marlena, która od pierwszej chwili porusza serce naszego bohatera. Wrażliwy Jacob nie potrafi nie reagować na przemoc i okrutność z jaką spotyka się na co dzień. Dokąd jednak zaprowadzi go taka postawa? Czy będzie umiał funkcjonować w świecie „za kulisami” cyrkowego namiotu, kiedy maski zostają zrzucone i każdy pokazuje swoje prawdziwe oblicze?

Muszę przyznać, że nigdy, nawet będąc dzieckiem, nie lubiłam cyrku, dlatego bardzo sceptycznie podchodziłam do tej książki. „Filmowa” okładka również nie zrobiła na mnie wrażenia i uznałam ją po prostu za tani chwyt marketingowy. Intrygowały mnie jednak same pozytywne recenzje, które co jakiś czas pojawiały się na blogach. Szczęśliwy traf sprawił, że dostałam książkę w prezencie i ani trochę nie żałuję czasu, który jej poświęciłam.

Cała historia napisana jest barwnym, plastycznym językiem. Najpierw poznajemy Jacoba jako staruszka, a następnie przenosimy się w czasy jego młodości. Ten ciekawy zabieg pozwala spojrzeć na wydarzenia z dwóch różnych perspektyw. Tempo akcji na początku jak dla mnie było zbyt wolne, na szczęście później jest już lepiej. Chociaż czytamy o cyrku, co może wydawać się bardzo odległym i mało realnym tematem, to oglądamy go z zupełnie nieznanej strony. Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo realistyczni. Odniosłam nawet wrażenie, że autorka najbardziej skupiła się na postaciach drugoplanowych, które według mnie doskonale tworzą niesamowity klimat tej powieści. Nie polubiłam za to Marleny. Według mnie jest zbyt mało wyrazista, nijaka, a może po prostu została zdominowana przez pozostałe postaci. W każdym razie jak na kobietę, która zawładnęła sercem Jacoba zdecydowanie czegoś jej zabrakło. Ostatnią rzeczą na jaką zwróciłam uwagę i która mi się spodobała są czarno-białe fotografie oraz kilka słów od autorki, znajdujących się na końcu książki. Możemy dowiedzieć się skąd w ogóle Sara Gruen wzięła pomysł na napisanie takiej historii i co ją zainspirowało.

Wodę dla słoni polecam wszystkim, którzy chcą przeczytać coś oryginalnego. Jest to opowieść nie tylko o miłości, ale przede wszystkim o przyjaźni, lojalności i oddaniu, pełna emocji i skłaniająca do refleksji. Zachęcam też do obejrzenia filmu, który okazał się nie gorszy niż sama książka. Przynajmniej według mnie.

Moja ocena: 5/6

środa, 17 sierpnia 2011

Podmorska wyspa - Isabel Allende


Isabel Allende - jedna z najpoczytniejszych chilijskich pisarek, której książki zostały przetłumaczone na wiele języków. Pracowała także jako tłumaczka, dziennikarka i nauczycielka. Jest autorką takich powieści jak między innymi Dom duchów, Miłość i cienie, czy Ewa Luna.

Jest rok 1770 i dwudziestoletni Toulouse Valmorain dociera na Saint-Domingue. Z powodu śmierci ojca jest zmuszony zająć się plantacją trzciny, która zapewnia mu nie tylko dochody, ale także pozycję społeczną. W niedługim czasie przekształca zrujnowane gospodarstwo z przymierającymi głodem niewolnikami w najlepiej prosperującą plantację na wyspie. Któregoś dnia wyjeżdża w interesach na Kubę, gdzie poznaje swoją przyszłą żonę - Eugenię. To właśnie dla niej Volmorain urządza dom, kupuje potrzebne sprzęty oraz dziewięcioletnią Zarité, nazywaną Tété - Mulatkę, która od tej pory ma pełnić rolę służącej jego małżonki.

Dziewczynka szybko musi przystosować się do życia na plantacji. Jest to brutalny świat, w którym niewolnicy nie mają żadnych praw. Na jej oczach umierają z wyczerpania i chorób. Ona sama też nie ma łatwego życia. Gwałcona i wykorzystywana przez Volmoraina w końcu rodzi mu pierwsze dziecko, które od razu zostaje jej odebrane. Pomimo ogromnej rozpaczy, jaką może zrozumieć tylko matka, która straciła dziecko, Zarité nadal pozostaje posłuszna swojemu panu. Codziennie znosi upokorzenia, marząc skrycie o wolności. Nawet nie podejrzewa, że marzenie to wkrótce się spełni, ale czy przyniesie jej prawdziwe szczęście? I jak potoczą się jej dalsze losy?

Najważniejszą kwestią w tej książce jest problem niewolnictwa. Allende zabiera nas do świata, w którym o losie człowieka decyduje kolor skóry. Niewolnicy są przede wszystkim tanią siłą roboczą, nie mają uczyć i godności, nie czują bólu ani smutku. Ich życie jest bezwartościowe. Ważne jest też według mnie ukazanie miejsca kobiety w ówczesnym społeczeństwie. Dzięki genialnie nakreślonym postaciom, możemy się dowiedzieć nie tylko jak wyglądało życie niewolnic, ale także kobiet z wyższej klasy społecznej.

Nie zdradzę więcej szczegółów, żeby nie odbierać nikomu przyjemności z lektury. Powiem tylko, że książkę, pomimo dużej objętości czyta się bardzo szybko. Już od pierwszych stron autorka wprowadza czytelnika w fascynujący świat, pełen tajemniczych wierzeń i rytuałów. Nawiązuje do nich sam tytuł. Podmorska wyspa oznacza bowiem mistyczne miejsce, gdzie mieszkają loa (duchy) i gdzie po śmierci trafia ludzka dusza. Wiele słów pozostawiono w oryginale, co tylko potęguje magiczny klimat powieści. Allende porusza trudny temat niewolnictwa, wzbogacając swoją historię w wiele pobocznych wątków, które sprawnie ze sobą splata. W bardzo plastyczny sposób opisuje realia życia na plantacji, sytuację niewolników, ale też bogatych właścicieli ziemskich. Postaci są barwne, bardzo realistyczne i ciekawie skonstruowane. W zasadzie każda z nich jest inna i każda zasługuje na uwagę. Dużym plusem jest też według mnie sposób narracji. Historię poznajemy bowiem z perspektywy wszechwiedzącego narratora oraz samej Zarité. Dzięki takiemu zabiegowi możemy zrozumieć powieść w sposób bardziej pełny. Na uwagę zasługuje również piękna i przyciągająca wzrok okładka.

Ja osobiście jestem zachwycona tą powieścią. Wprawdzie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale już wiem, że nie ostatnie. A do lektury zachęcam każdego bez wyjątku, bo nawet najlepsza recenzja nie jest w stanie oddać genialności tej powieści.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA za co bardzo dziękuję.

Moja ocena: 6/6

piątek, 12 sierpnia 2011

Przepis na torcik orzechowo-bezowy (czyli jak zrealizować marzenia) - Agnieszka Forland

Ile razy zastanawialiście się dlaczego nic wam się nie udaje? Dlaczego pomimo dobrych chęci jakoś nie możecie się zmobilizować do działania? Pomysły i plany, które na początku wydawały się idealne, nagle straciły sens. Okazało się, że tak naprawdę pragniecie i oczekujecie czegoś zupełnie innego, niż wam się wydawało. Jeśli kiedyś czuliście się podobnie, to znaczy, że książka pani Agnieszki Forland jest skierowana właśnie do Was.

W poradniku autorka wtajemnicza nas w tajniki przygotowania pysznego ciasta. Krok po kroku wyjaśnia na co należy zwrócić uwagę i o czym pod żadnym pozorem nie można zapomnieć podczas pieczenia. Podkreśla, że nasze powodzenie w kuchni zależy nie tylko od dobrej jakości składników, ale także od odpowiedniego przygotowania wszystkich potrzebnych narzędzi. Kluczową role odgrywa oczywiście przepis, który określa dokładnie co i w jaki sposób należy zrobić.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że poradnik ten przypomina książkę kucharską „dla bystrzaków”, ale pod przykrywką porad i przepisów ukryte są wskazówki, dotyczące naszego życia. Autorka w bardzo przejrzysty i ciekawy sposób doradza, jak zrealizować swoje marzenia i osiągnąć szczęście.  W książce znajdziemy też proste i szybkie przepisy na słodkości oraz  inspirujące cytaty. Do poradnika dołączony jest segregator z kolorowymi kartkami, w którym możemy spisać nasze marzenia i cele, które pragniemy osiągnąć. W ten sposób możemy skonstruować pewnego rodzaju plan działania, dzięki któremu łatwiej będzie nam zrealizować wszystkie plany. Niewątpliwą zaletą tego poradnika jest przepiękna szata graficzna. Należę do osób, które (niestety) lubią oceniać książki po wyglądzie i w tym przypadku daję najwyższą ocenę. Wydanie utrzymane jest w różowej kolorystyce, a każdą kartkę ozdabia przepiękny ornament.


Chociaż zdaję sobie sprawę, że tego rodzaju książka nie spodoba się każdemu, to ze swojej strony polecam  wszystkim, którzy chcą spełnić swoje marzenia i jednocześnie wierzą, że wszystko tak naprawdę zależy od nich. Ja po lekturze czuję się naładowana pozytywną energią i bardziej optymistycznie podchodzę do życia, więc warto było. A teraz pozostaje mi czekać z niecierpliwością na kolejne książki z tej serii :)


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Pani Agnieszce Forland.

Więcej informacji na stronie:

Moja ocena: 5/6


sobota, 6 sierpnia 2011

Fantastyczne samobójstwo zbiorowe - Arto Paasilinna

Z twórczością Arto Paasilinny zetknęłam się całkiem niedawno, czytając Wyjącego młynarza i spodobało mi się przede wszystkim ogromne poczucie humoru z jakim autor poruszał trudne w rzeczywistości problemy. Po tej lekturze już wiedziałam, że Fantastyczne samobójstwo zbiorowe na pewno nie będzie lekturą przygnębiającą, jakby się z pozoru mogło wydawać i oczywiście się nie myliłam.

Na schodach swojej willi, z butelką piwa siedzi mężczyzna. Z oddali dochodzi zapach dymu, pozostałego po nocnych ogniskach palonych z okazji Juhannusa - święta światła i radości. Mężczyzną tym jest niespełna pięćdziesięcioletni dyrektor Onni Rellonen - bankrut i niespełniony mąż. Od dłuższego czasu dręczony przez depresję, postanawia wreszcie zakończyć swoje nic niewarte życie. W tym celu wyciąga z szuflady pistolet i rusza przez wieś w poszukiwaniu stodoły, która wydaje mu się najlepszym miejscem na dokończenie ponurego żywota. Nie spodziewa się jednak zastać tam pułkownika Hermanniego Kemppainena, który w owej stodole również zamierza pożegnać się z życiem. Ten zaskakujący zbieg okoliczności trochę wytrąca z równowagi obu panów i postanawiają odłożyć samobójstwo na później.

Wkrótce potem dyrektor i pułkownik dochodzą do wniosku, że na pewno jest wiele osób, które tak jak oni pragną ze sobą skończyć. Postanawiają zamieścić ogłoszenie w gazecie i dzięki temu zorganizować seminarium dla samobójców. Ku ich zaskoczeniu ogłoszenie spotyka się z dużym zainteresowaniem i na spotkanie przybywają tłumy. Ktoś rzuca pomysł zorganizowania samobójstwa zbiorowego, które byłoby wspaniałym i godnym zakończeniem ich bezsensownej egzystencji. Wkrótce wszyscy wyruszają w podróż po Europie żeby znaleźć najodpowiedniejsze miejsce na śmierć. Zadanie nie jest jednak takie proste, ale zdesperowani i gotowi na wszystko podróżni postanawiają mimo wszystko spróbować. Jak zakończą się ich poszukiwania i czy ostatecznie zdecydują się na śmierć? Te pytania pozostawiam bez odpowiedzi.

W moim odczuciu książka jest w pewnym sensie apoteozą życia. Pokazuje, że pomimo codziennych trudów, niepowodzeń i tragedii jakie nas spotykają, życie w ostatecznym rozrachunku okazuje się najcenniejszym darem jaki posiadamy. Niełatwo dobrowolnie wyrzec się tego daru i unicestwić samego siebie. Autor podkreśla też znaczenie przyjaźni i miłości, które nadają naszemu życiu sens.

Czytając Fantastyczne samobójstwo zbiorowe już od pierwszych zdań wyczuwa się charakterystyczny styl Paasilinny - zabawny, prześmiewczy, miejscami nawet ironiczny. Powagę sytuacji autor rozbraja absurdem. Chociaż podejmuje bardzo trudny temat, a wykreowani przez niego bohaterowie mają jeden cel, jakim jest śmierć, nie wzbudzili we mnie współczucia czy przygnębienia. Obserwowałam ich poczynania raczej z uśmiechem na twarzy i politowaniem. Według mnie książka raczej nie spodoba się fanom wartkiej akcji. Polecam za to wszystkim, którzy czują się przytłoczeni i rozczarowani życiem. Lektura na pewno da im wiele do myślenia.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa KOJRO za co bardzo dziękuję.

Moja ocena: 4,5/6

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Wbrew naturze - Aida Amer, Natalia Bobrowska, Agnieszka Drotkiewicz, Anna Janko, Włodzimierz Kowalewski, Michał Królik, Roman Lipczyński, Marta Mizuro, Grażyna Plebanek, Zyta Rudzka, Beata Rudzińska, Hanna Samson, Tomasz Sobieraj, Izabela Sowa, Joanna Stróżniak, Michał Sufin, Izabela Szolc

17 autorów, 17 opowiadań i jeden wspólny temat - starość. Każdy z pisarzy podszedł do niego zupełnie inaczej, dzięki czemu przed czytelnikiem odkrywa się obraz ukazany z różnych perspektyw. Poznajemy wielu bohaterów - kobietę opiekującą się swoją chorą na Alzheimera matką, panią Hedwig, pana Potochnika, który podczas deszczu urządza sobie spacery dookoła stołu, młodą dziewczynę Elizę uwięzioną w ciele staruszki. Każda postać jest bardzo prawdziwa, niemal namacalna. Każda wywołuje inny obraz, inne skojarzenie. Starość wbrew pozorom ma tutaj wiele odcieni. Nie kojarzy się jedynie z samotnością, niedołężnością i biernym czekaniem na koniec. Trudno ją oswoić, chociaż jest czymś tak naturalnym. Opowiadania wzruszają, skłaniają do przemyśleń, otwierają nam oczy na pewne sprawy.

Tak naprawdę wiele z nas (ja także) na co dzień nie zastanawia się jak wygląda starość. Do pewnego momentu jest dla nas niewidzialna i czujemy się jakby nas miała nigdy nie dosięgnąć. Chociaż podświadomie zdajemy sobie sprawę z jej nieuchronności, to odsuwamy ten temat na bok, na bliżej nieokreśloną przyszłość. Wbrew naturze to według mnie pewnego rodzaju memento mori, warto jednak pamiętać, że starość nie musi oznaczać jedynie oczekiwania na śmierć. Jest to etap, kiedy bogaci w doświadczenia, zdajemy sobie sprawę, że nie warto tak za wszystkim biec. Można przecież się zatrzymać, z perspektywy przyjrzeć całemu dotychczasowemu życiu i czerpać radość z tego co „tu i teraz”

Jeśli chodzi o moje zdanie, to chociaż za opowiadaniami raczej nie przepadam, te zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Przede wszystkim bardzo interesujący wydał mi się temat przewodni, czyli starość. Każdy z autorów podszedł do niego trochę inaczej, przez co refleksje, które nasuwają się czytelnikowi po lekturze, nie są jednotorowe. Starość, która dla wielu z nas jest czarno-biała, nagle nabiera różnych odcieni. Przyznam, że niektóre opowiadania czytałam nawet kilka razy. Podobał mi się styl i wymowna prostota. Były też utwory słabsze, ale myślę, że wśród tylu autorów każdy znajdzie coś dla siebie, dlatego do lektury zachęcam każdego. Dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się coś więcej o autorach na końcu książki jest krótka notka o każdym z nich. Dodatkową zaletą są fotografie Romana Lipczyńskiego, które w doskonały sposób oddają charakter całej antologii. Mi brakuje tutaj jednej rzeczy - spojrzenia osoby, która starość zna z autopsji. Chętnie przeczytałabym opowiadania napisane właśnie przez kogoś takiego.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa AMEA za co bardzo dziękuję.

Moja ocena: 4,5/6