poniedziałek, 31 marca 2014

Pandemonium - Lauren Oliver


Pandemonium to druga część trylogii Delirium autorstwa Lauren Oliver. Pierwszy tom wprawdzie nie powalił mnie na kolana i nie zachwycił tak, jak niektórych czytelników, zakończył się jednak w taki sposób, że wprost nie mogłam doczekać się kontynuacji. Tych, którzy nie czytali Delirium uprzedzam, że w dalszej części recenzji pojawią się spoilery!

Pamiętacie Lenę, żyjącą w świecie, w którym miłość uznawana jest za jedną z najbardziej niebezpiecznych chorób? Tuż przed zabiegiem mającym uchronić ją przed zgubnymi skutkami delirii dziewczyna zakochuje się w Aleksie. Razem podejmują ryzykowna próbę ucieczki do Głuszy, która niestety kończy się tragicznie. Tylko Lenie udaje się przedostać na drugą stronę ogrodzenia, natomiast Aleks zostaje złapany przez strażników. Dziewczyna wie, że nie zobaczy go już nigdy więcej…

Wycieńczoną i nieprzytomną Lenę znajdują Odmieńcy. Dzięki ich troskliwej opiece nasza bohaterka powoli odzyskuje siły. Z każdym dniem coraz lepiej odnajduje się w otaczającej ją rzeczywistości i przystosowuje do ciężkich warunków panujących w Głuszy, gdzie każdy dzień jest walką o przetrwanie. Jakiś czas później Lena wstępuje do Ruchu Oporu. Jest zdecydowana walczyć o to, co dla niej ważne - o wolność i miłość. Jeszcze nie wie, że wkrótce w jej życiu pojawi się tajemniczy Julian i mimo dzielących ich różnic, wytworzy się między nimi nić porozumienia, a może nawet coś więcej…

Przyznaję, że sięgając po Pandemonium nie nastawiałam się na nic specjalnego. Delirium wprawdzie okazało się całkiem niezłe, ale powoli rozkręcająca się i miejscami wręcz nużąca akcja, trochę mnie zniechęciły. Na szczęście kontynuacja wypadła już o wiele lepiej. W tej części akcja zdecydowanie przyspiesza, a fabuła trzyma w napięciu. Cała historia została podzielona na przeplatające się ze sobą rozdziały „wtedy” i „teraz”. Fragmenty zatytułowane „wtedy” dotyczą wydarzeń rozgrywających się bezpośrednio po przybyciu Leny do Głuszy, natomiast „teraz” to opowieść o życiu Leny w Nowym Jorku, gdzie pod fałszywym nazwiskiem działa na rzecz Ruchu Oporu. Te naprzemiennie występujące rozdziały okazały się trafnym zabiegiem - podsycały ciekawość czytelnika i nie pozwalały oderwać się od lektury. Warto też zwrócić uwagę na przemianę głównej bohaterki. To już nie jest nieśmiała, niepewna siebie dziewczyna, jaką znamy z pierwszego tomu. Teraz Lena jest silna, odważna i zdeterminowana, zdecydowana walczyć o to, co dla niej ważne. Pozostali bohaterowie również zostali ciekawie wykreowani. Są wyraziści, mają swoje wady i wzbudzają różne uczucia, ale przez to wydają się jeszcze bardziej realni. Nie mogę też nie wspomnieć o świetnym zakończeniu Pandemonium, które podobnie jak to było w przypadku pierwszej części, okazało się najmocniejszą stroną powieści.

Przede mną jeszcze tylko Requiem, czyli ostatni tom trylogii. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy Leny, jakich dokona wyborów oraz w jaki sposób autorka pociągnie wątki rozpoczęte w dwóch poprzednich częściach. Mam nadzieję, że wkrótce moja ciekawość zostanie zaspokojona :)

Recenzję pierwszej części znajdziecie tutaj:

Moja ocena: 4,5/6

poniedziałek, 24 marca 2014

Miłość w kasztanie zaklęta - Monika A. Oleksa


Monika A. Oleksa - polska pisarka, zadebiutowała w roku 2002 zbiorem opowiadań Uśmiech Mima. Miłość w kasztanie zaklęta jest natomiast jej pierwszą powieścią i została wydana w 2011 roku.

Marta bardzo wcześnie straciła obydwoje rodziców, a później ukochaną babcię. Wychowywała się w domu dziecka. Teraz jest trzydziestoparoletnią nauczycielką języka angielskiego, ale tak dobrze znana z dzieciństwa samotność wciąż jej dokucza. Marta ma wprawdzie przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji, ale brakuje jej kogoś naprawdę bliskiego. Marzy o wielkiej miłości i ciągle czeka na swojego księcia z bajki.

Piotr jest lekarzem. Rok temu stracił ukochaną żoną, która była miłością jego życia. Mężczyzna nie potrafi poradzić sobie z jej stratą. Maria była wszystkim, co miał. Kiedy odeszła, wraz z nią zniknął także sens jego życia. Pogrążony w rozpaczy Piotr odtrąca własnego syna. Mały Miłoszek za bardzo przypomina mu zmarłą żonę, a to tak bardzo boli…

Wkrótce los skrzyżuje drogi tych dwojga i da im szansę na nowe życie. Czy jednak Marta i Piotr znajdą w sobie odwagę, by z tego skorzystać?

Miłość w kasztanie zaklęta to słodko - gorzka historia o miłości i przyjaźni, samotności i tęsknocie. To także wzruszająca opowieść o radzeniu sobie z wszechogarniającą rozpaczą i bólem po stracie ukochanej osoby oraz o otwieraniu się na uczucie drugiego człowieka.

Przyznaję, że początkowo podchodziłam do tej powieści z dystansem. Obawiałam się, że okaże się zwykłym romansidłem, ale chyba nie doceniłam pani Moniki. Owszem mamy tutaj historię o miłości, momentami może nawet nieco ckliwą i przewidywalną, ale na pewno nie przesłodzoną. Autorka świetnie potrafi oddać emocje bohaterów i poruszyć serce czytelnika. Polubiłam Martę, chociaż wydała mi się trochę zbytnio wyidealizowana. Współczułam Piotrowi, choć chwilami zupełnie nie rozumiałam jego postępowania. I było mi żal Miłoszka. Pomimo, że od początku wiedziałam jakie będzie zakończenie, z zainteresowaniem śledziłam rozwój fabuły i kibicowałam głównym bohaterom. Autorka zdobyła moje uznanie głownie dlatego, że wybierając tak wyeksploatowany temat, jakim jest miłość, napisała ciepłą i mądrą powieść o tym, co w życiu najważniejsze, o co warto walczyć. Jest to według mnie literatura kobieca na przyzwoitym poziomie. Polecam.

Moja ocena: 4,5/6

wtorek, 18 marca 2014

Perfekcyjna Pani Domu - Małgorzata Rozenek


Małgorzata Rozenek - prezenterka telewizyjna, prawnik, gospodyni programu Perfekcyjna Pani Domu.

Lubicie oglądać Perfekcyjną Panią Domu? Ja tak. Uważam, że przestrzeń, która nas otacza powinna być czysta, uporządkowana i dobrze zorganizowana. Wprawdzie do perfekcji mi bardzo daleko i na pewno nie przeszłabym testu białej rękawiczki, ale tego typu programy zawsze są dla mnie zachętą do działania, do robienia czegoś lepiej i bardziej efektywnie. I właśnie dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w poradnik pani Małgorzaty.

Poradnik rozpoczyna się podziękowaniami i króciutkim wstępem. Następnie mamy rozdział Sprzątnie, który można uznać za wprowadzenie do całej książki. Znajdziemy tutaj miedzy innymi listę prac, które powinniśmy wykonywać codziennie, raz w tygodniu, raz w miesiącu i sezonowo. Dowiemy się, które z domowych produktów możemy wykorzystać jako środki czystości. Znajdują się tu również ogólne rady dotyczące sprzątania oraz wskazówki jak się za nie zabrać. Dalsza część poradnika poświęcona jest już konkretnym pomieszczeniom w domu (przedpokój, kuchnia, jadalnia, salon, sypialnia, garderoba, pokój dziecięcy, łazienka, balkon i taras). Każde pomieszczenie to osobny rozdział, zawierający informacje o tym jak dane wnętrze posprzątać, jak je zorganizować, by stało się możliwie najbardziej funkcjonalne oraz jakie dekoracje wykorzystać, by wyglądało jeszcze ładniej. Na samym końcu mamy dodatkowo słowniczek pojęć.

Pierwsze, co rzuca się w oczy od razu, kiedy sięgniemy po ten poradnik, to jego niezwykle estetyczne wydanie i poręczny format. Twarda oprawa, przepiękne fotografie, idealnej wielkości czcionka, tylko utwierdzają w przekonaniu, że wydawca dopracował każdy szczegół. Jeśli chodzi o rady i informacje zawarte w książce, to nie ma tutaj nic odkrywczego. Wszystko, o czym pisze pani Małgorzata albo znamy z własnego doświadczenia, albo mogliśmy usłyszeć o tym w programie, którego jest gospodynią. Dobrze jednak mieć wszystko w wersji papierowej - zebrane w jedną całość i zawsze pod ręką.

Czy zatem warto sięgnąć po ten poradnik? Nie jest on najtańszy i myślę, że wprawione panie domu mogą się nim nieco rozczarować. Skierowany jest raczej dla osób mających niewielkie doświadczenie w prowadzeniu domu, jest doskonały na początek, zwłaszcza jako źródło inspiracji. Idealnie nadaje się też na prezent, na przykład kiedy wybieramy się do kogoś na parapetówkę. W takiej sytuacji jak najbardziej polecam.

Moja ocena: 4/6

P.S. Osobiście zaskoczyło mnie to, jak liczne kontrowersje wzbudza sama postać autorki. Jedni ją lubią, inni nie. Często zarzuca się jej brak naturalności. Wiele osób uważa wizję perfekcyjnie zorganizowanego i uporządkowanego domu, którą kreuje pani Rozenek, za nierealną i lekko przesadzoną. Jest w tym sporo racji, ale trzeba pamiętać, że wszystko to należy przyjmować z lekkim przymrużeniem oka. Nie o to chodzi, żeby wszystkie porady od razu wcielać w życie, ale o to żeby czerpać z tego motywacje do działania. A sama Małgorzata Rozenek robi wrażenie osoby, pedantycznej, zdyscyplinowanej i zwracającej uwagę na szczegóły i nawet jeśli taka w rzeczywistości nie jest, to moim zdaniem idealnie wpisuje się w wizerunek Perfekcyjnej Pani Domu. A jakie jest Wasze zdanie?

piątek, 14 marca 2014

Krok do szczęścia - Anna Ficner-Ogonowska


Kilka dni temu skończyłam czytać Alibi na szczęście - debiutancką powieść Anny Ficner-Ogonowskiej i historia Mikołaja i Hanki wciągnęła mnie do tego stopnia, że od razu postanowiłam zabrać się za kontynuację, czyli Krok do szczęścia.

Powieść rozpoczyna się dokładnie w miejscu zakończenia poprzedniej części. Wydaje się, że starania Mikołaja w końcu przyniosły oczekiwany skutek i coś w jego relacji z Hanką wreszcie się ruszyło. Niestety są to tylko pozory. Dziewczyna nie jest w stanie otworzyć się na miłość, gdyż ciągle rozpamiętuje tragiczne wydarzenia sprzed dwóch lat. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jeśli nie upora się z demonami przeszłości, nigdy nie będzie mogła ruszyć dalej. Czy jednak starczy jej odwagi i siły, żeby rozliczyć się z przeszłością i dać sobie szansę na szczęście? Czy Mikołaj nadal z taką determinacją będzie walczył o uczucie ukochanej?

Tymczasem trwają przygotowania do ślubu Dominiki i Przemka. W Hance na nowo odżywają wspomnienia, które do tej pory wypierała ze swojego umysłu. Na szczęście w tych trudnych dla siebie chwilach może liczyć na wsparcie ze strony bliskich jej osób. To wsparcie jest jej potrzebne tym bardziej, że nieoczekiwanie na światło dzienne wychodzi pewna rodzinna tajemnica. Czy w całym tym zamieszaniu Hania w końcu odnajdzie własne szczęście?

Krok do szczęścia to mądra, pełna ciepła i wzruszeń kontynuacja losów bohaterów poznanych w poprzedniej części. Autorce udało się utrzymać poziom. Powieść jest nieco krótsza niż Alibi na szczęście, ale akcja rozkręca się o wiele szybciej i mam wrażenie, że więcej się tu dzieje. Poznajemy nowe i zaskakujące fakty z przeszłości naszych bohaterek. Szybciej też rozwija się relacja między Hanką a Mikołajem, chociaż w dalszym ciągu los stawia im na drodze liczne przeszkody. Nadal moją ulubioną bohaterką jest szalona i pełna życia Dominika. Większą sympatią zaczęłam darzyć Mikołaja, który nie jest już taki wyidealizowany i w końcu zaczął działać, a nie tylko biernie czekać na to, co się wydarzy. Jeśli chodzi o panią Irenkę, to chociaż nie mogę odmówić jej ogromnej życiowej mądrości i ciepła, to tym razem przesadziła trochę z tym swoim „Hanuś”. Nadmierne używanie tego zdrobnienia powoli zaczęło doprowadzać mnie do szału i miałam ochotę jak najszybciej przeskoczyć fragmenty zawiązane z tą postacią. Co do Hanki, to chyba nic się nie zmieniło - raczej byśmy się nie zaprzyjaźniły :)

Na koniec pozostaje mi jedynie przyznać, że z wielką chęcią zabiorę się za następną część i liczę na to, że i tym razem autorka mnie nie zawiedzie.

Recenzję poprzedniej części znajdziecie tutaj:

Moja ocena: 5/6

środa, 12 marca 2014

Delirium - Lauren Oliver


Lauren Oliver - amerykańska pisarka, ukończyła filozofię i literaturę na uniwersytecie w Chicago.

Spróbujcie wyobrazić sobie świat, w którym miłość jest uznawana za jedną z najbardziej niebezpiecznych chorób. Prowadzi do apatii, depresji, odbiera zdolność logicznego myślenia. W skrajnych przypadkach może być nawet przyczyną obłędu i śmierci. Aby uchronić ludzi przed destrukcyjnym wpływem tej choroby, zwanej delirią, a tym samym zapewnić im szczęście i bezpieczeństwo, naukowcy opracowali lekarstwo na miłość. Od tamtej pory wszyscy młodzi obywatele, po osiągnięciu odpowiedniego wieku, są poddawani tak zwanej ewaluacji w następstwie której otrzymują remedium.

Niespełna osiemnastoletnią Lenę poznajemy właśnie na kilkadziesiąt dni przed jej ewaluacją. Dziewczyna z niecierpliwością odlicza czas do zabiegu. Po nim w końcu będzie mogła poczuć się naprawdę bezpiecznie. Nigdy nie dowie się czym jest miłość - choroba, która zabiła jej matkę. Dni płyną leniwie. Wszystko w życiu Leny toczy się zgodnie z utartym schematem. Tak jest aż do dnia, w którym nasza bohaterka poznaje Aleksa. To przypadkowe spotkanie przewróci jej świat do góry nogami - nic już nie będzie takie, jak przedtem.

Lauren Oliver stworzyła świat tak odmienny od tego, w którym żyjemy, że aż nieprawdopodobny. Świat, w którym dzieci wychowuje się w przeświadczeniu, że miłość jest straszliwą chorobą. Świat, w którym wszystkich niewyleczonych obowiązuje godzina policyjna, a wszelkie przejawy choroby, takie jak choćby brak koncentracji, zmienne nastroje, a nawet zbyt radosny śmiech powinny wzbudzać podejrzenia i w razie konieczności być zgłaszane odpowiednim władzom. W tym całkowicie kontrolowanym przez władze świecie jest też jednak miejsce dla Odmieńców - ludzi, którzy miłości nie uznają za chorobę i są dla niej w stanie poświęcić nawet własne życie.

Rzadko sięgam po tego typu książki, dlatego nie wiedziałam czego się spodziewać, ale przyznam, że autorka zaskoczyła mnie swoją wizją świata i oryginalnym podejściem do tak wyeksploatowanego tematu, jakim jest miłość. Sprawiła, że na chwilę przeniosłam się w zupełnie inny wymiar i na codzienne sprawy popatrzyłam z całkowicie nowej perspektywy. Podobała mi się kreacja głównej bohaterki i ukazanie jej przemiany. Lena bowiem z nieśmiałej, poukładanej „szarej myszki” zmienia się w zbuntowaną i odważna dziewczynę, potrafiącą walczyć o to, co dla niej ważne. Jest przy tym bardzo naturalna i zwyczajna, dzięki czemu łatwo się z nią utożsamić. Trochę słabo natomiast wypada przy niej Aleks. Autorka nie wysiliła się zbytnio tworząc jego postać i po prostu powieliła doskonale znany wszystkim schemat. Żałowałam też, że w książce pojawiły się jedynie strzępki informacji o tym, co doprowadziło świat do postaci, w jakiej go poznajemy. Moja ciekawość jednak nie została do końca zaspokojona. Nie mogę też nie wspomnieć o najsłabszym według mnie punkcie tej książki, którym jest bardzo powoli rozwijająca się fabuła. Początek jest nużący, prawie nic się nie dzieje, na szczęście pod koniec akcja się rozkręca. Samo zakończenie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło i jest chyba najmocniejszą stroną tej historii.

Delirium jest pierwszą częścią antyutopijnej trylogii autorstwa Lauren Oliver. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej pisarki, ale na pewno nie ostatnie. Mimo kilku mankamentów, historię Leny czytało mi się całkiem nieźle i jestem ciekawa jak dalej potoczą się jej losy. Pora zatem rozejrzeć się za drugą częścią, czyli Pandemonium.

Moja ocena: 4/6

niedziela, 9 marca 2014

Pyszne 25 - Anna Starmach


Anna Starmach - jurorka MasterChefa i absolwentka prestiżowej francuskiej szkoły Le Cordon Bleu, prowadzi autorski program na antenie TVN Style Pyszne 25.

Książka podzielona jest na dwa działy: „na słodko” i „na słono” w których znajdziemy 70 opatrzonych zdjęciami przepisów na pyszne śniadania, obiady, desery i kolacje. Na samym początku umieszczono miniaturki zdjęć każdej potrawy wraz z jej nazwą oraz numerem strony, na której możemy odszukać przepis. Na końcu natomiast znajduje się Niezbędnik, zawierający dodatkowo 16 praktycznych porad i wskazówek, które na pewno przydadzą się podczas gotowania i pieczenia.

W dziele „na słono” znajdziemy przepisy na dania mięsne i rozgrzewające zupy. Jest tu także sporo pomysłów na potrawy z ryżem, makaronem oraz rybą. Druga część książki jest natomiast poświęcona słodkościom i zawiera przepisy na kruche ciasteczka, czekoladowe desery i kremy oraz inne smakołyki. Z założenia powinno nam wystarczyć jedynie 25 minut i nie więcej niż 25 złotych żeby wyczarować coś pysznego.

Muszę przyznać, że jestem tą książką po prostu zachwycona. Przepisy są proste i tanie, a co najważniejsze nie wymagają dużych nakładów czasu i pracy. Składniki wykorzystywane przez autorkę nie są wyszukane i z pewnością można je kupić w każdym sklepie. Nie potrzebujemy tez żadnych skomplikowanych akcesoriów kuchennych.

Pyszne 25 to idealna pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z gotowaniem. Nie muszą się obawiać, że coś im nie wyjdzie, bo tutaj po prostu nie da się niczego zepsuć. Publikacja spodoba się także wszystkim tym, którzy lubią smacznie zjeść, ale nie mają czasu na długie przesiadywanie w kuchni. Jedynym minusem tej książki jest jej nieporęczność. Nie można jej otworzyć na wybranej stronie i podczas gotowania zaglądać do przepisu, bo od razu się zamyka, ale jest to coś, z czym łatwo można sobie poradzić. Osobiście zamierzam wypróbować każdy jeden przepis z tej książki, więc nie żałuję ani jednej wydanej na nią złotówki.

Moja ocena: 6/6

czwartek, 6 marca 2014

Alibi na szczęście - Anna Ficner-Ogonowska


Anna Ficner-Ogonowska - jest nauczycielką, Alibi na szczęście to jej debiutancka powieść, napisana „do szuflady”.  Na szczęście mąż pani Anny potajemnie wysłał książkę do wydawnictwa, a ta bardzo szybko podbiła serca czytelników.

Pewnego sierpniowego dnia Hania, główna bohaterka powieści, straciła wszystko. Jej dotąd szczęśliwe i poukładane życie z dnia na dzień zmieniło się w smutną wegetację. Jedyną osobą, na którą zawsze może liczyć jest Dominika, przyjaciółka bliska jej sercu jak siostra. Gdyby nie jej pomoc i wsparcie, Hanka pewnie już dawno by się poddała, a tak jakimś cudem znajduje w sobie codziennie siłę, by wstać z łóżka i jakoś przeżyć kolejny dzień.

Nieoczekiwanie w życiu naszej bohaterki pojawia się młody i ambitny architekt Mikołaj. Hania jednak jeszcze nie uporała się z bolesną przeszłością i boi się zaangażować. Nie wierzy, że może być jeszcze kiedyś szczęśliwa, a rodzące się powoli w jej sercu uczucie paraliżuje ją i powoduje wyrzuty sumienia. Na szczęście Mikołaj postanawia walczyć o tą miłość za nich dwoje. Czy jednak starczy mu determinacji? I czy Hania będzie potrafiła zostawić za sobą traumatyczne wspominania i ruszyć do przodu? O tym musicie się już sami przekonać.

Alibi na szczęście to wzruszająca, pełna nadziei i ciepła opowieść o miłości i przyjaźni. O tym, że bolesne wspomnienia da się z czasem oswoić, a droga do szczęścia nie zawsze jest łatwa. Nie możemy jednak pozwolić, by strach odebrał nam szansę na lepsze życie. Czasami musimy zmierzyć się z własnymi lękami i z odwagą spojrzeć w przyszłość, a los pewnie jeszcze nie jeden raz pozytywnie nas zaskoczy.

Przyznam, że podchodziłam do tej powieści z dużym dystansem i nie miałam w stosunku do niej zbyt dużych oczekiwań. Po prostu miałam akurat ochotę na jakąś romantyczną historię, a Alibi na szczęście było pod ręką. Przerażała mnie trochę objętość. Bałam się też, że całość może okazać się zbyt przesłodzona, jak często zdarza się w tego typu powieściach, ale na szczęście wszelkie moje obawy okazały się bezpodstawne.

Przede wszystkim na uwagę zasługują bohaterowie. Moim zdaniem są mistrzowsko wykreowani, barwni i wyraziści. Nie ma tu zbędnych postaci, odniosłam wrażenie, że każda jest dopracowana, przemyślana i stanowi idealne dopełnienia fabuły. Pokochałam szaloną i bezpośrednią Dominikę, a jej energia i dobry humor udzieliły się także i mnie. Polubiłam mamę Mikołaja i uległam czarowi pani Irenki. Trochę słabiej wypadła w moich oczach Hania i jej zbytnio wyidealizowany ukochany, ale nie można przecież pałać sympatią do każdego. Autorka ma talent jeśli chodzi o tworzenie klimatu w powieści, potrafi też doskonale wpływać na zmysły odbiorcy. Czytając na przykład fragmenty dotyczące pani Irenki niemal czułam na sobie jej mądry wzrok i wdychałam smakowite zapachy płynące z jej kuchni. Teraz doceniam również objętość powieści. Nigdy nie podobało mi się, kiedy bohaterowie po kilku stronach padali sobie w objęcia, po to by po kilku kolejnych przysięgać sobie miłość aż po grób. Tutaj tak nie jest. Akcja rozwija się powoli i w tym przypadku jest to duży plus. Jedyne, co mi przeszkadzało podczas czytania, to zbyt mała czcionka, od której bardzo męczy się wzrok, ale i do tego udało mi się przyzwyczaić.

Podsumowując, Alibi na szczęście to jedna z lepszych książek o miłości jakie czytałam. Pomimo kilku wad - wyidealizowani bohaterowie, szablonowość, jest w tej historii coś magicznego, co nie pozwala się od niej oderwać i cieszę się, że druga część już czeka na półce.

Moja ocena: 5/6

niedziela, 2 marca 2014

Poczwarka - Dorota Terakowska


Dorota Terakowska - pisarka i dziennikarka, ukończyła socjologię na UJ.

Adam i Ewa tworzą szczęśliwe małżeństwo. Obydwoje są świetnie wykształceni, odnoszą sukcesy w pracy, dorobili się pięknego domu z ogrodem. Wszystko w ich życiu jest idealnie poukładane i toczy się zgodnie ze starannie opracowanym planem. Do szczęścia brakuje im jedynie dziecka, którego narodziny oczywiście nie są dziełem przypadku, ale wynikiem skrupulatnie realizowanego planu. Dziecko dla Adamy i Ewy ma być nie tylko spełnieniem marzeń, ale także dopełnieniem ich idealnego życia. Niestety los szykuje dla nich okrutną niespodziankę…

Ewa rodzi dziewczynkę z ciężkim zespołem Downa. W jednej chwili dotąd poukładany świat naszych bohaterów przewraca się do góry nogami. Marzyli o dziecku wyjątkowym i nieprzeciętnym, tymczasem właśnie zwykłość wydaje się teraz jedynym, czego pragną. Po początkowym szoku, ogarnia ich rozpacz i bezsilność. W końcu pojawia się pytanie: co dalej?

„Adam zazdrościł Ewie. Zazdrościł jej złożonych, ale głębokich uczuć, które zdradzała jej twarz, gdy patrzyła na Myszkę. Nawet gdy były to wyłącznie irytacja, smutek czy gniew. Miał świadomość, że ta plątanina emocji to uwzniośla ją, to przygniata do ziemi, lecz równocześnie trzyma mocno przy życiu. On sam dostrzegał w Myszce jedynie ruinę wszystkich, wcześniej tak gładko układających się planów, ambicji, marzeń - i czuł pustkę. I żal.”

Już od pierwszej strony powoli zagłębiamy się w świat naszych bohaterów. Obserwujemy codzienne zmagania Ewy, która wbrew woli męża podjęła się opieki nad niepełnosprawną córką. Poznajemy myśli dręczące Adama, który nie potrafi zaakceptować rzeczywistości. Mamy też możliwość wniknięcia do świata Myszki - dziecka ciężko upośledzonego. Niezdarna i ociężała dziewczynka, wydająca jedynie nieartykułowane dźwięki w głębi serca marzy o tym by móc zatańczyć. Chce być lekka i zwiewna jak motyl. Tymczasem czuje się jak poczwarka uwięziona w kokonie, jakim jest jej własne niezdarne ciało. Nigdy nie będzie mogła podzielić się swoją radością ze światem, nikt nigdy nie zrozumie jaka jest naprawdę.

Dorota Terakowska poruszyła w swojej książce niezwykle ważny, a jednocześnie trudny i delikatny temat. Pokazała ile trudu i wyrzeczeń wymaga wychowywanie niepełnosprawnego dziecka. Często trzeba walczyć z własnymi lękami, obawami i uprzedzeniami, ale każdy dzień uczy miłości i cierpliwości. Autorka na przykładzie Adama i Ewy pokazała dwie skrajnie rożne postawy rodziców względem upośledzonych dzieci, skłaniając nas tym samym do refleksji nad ludzką moralnością. Terakowska zwróciła także uwagę na podejście społeczeństwa do ludzi niepełnosprawnych. Dla wielu osób inność jest niestety wciąż czymś nieakceptowalnym, wzbudzającym same negatywne emocje.

Książka pokazuje, że życie pisze różne scenariusze, nie zawsze takie, jakie byśmy sobie wymarzyli. Spodobał mi się styl autorki i jej umiejętność opisywania uczuć. Słabe strony to według mnie zakończenie i motyw stwarzania świata, który może stanowił ciekawe dopełnienie całości, ale mnie niekoniecznie przypadł do gustu. Poza tymi drobnymi mankamentami Poczwarka to wartościowa i godna uwagi pozycja, wzbudzająca w czytelniku wiele emocji. Jeszcze po przewróceniu ostatniej strony w głowie plątało mi się pytanie: co ja bym zrobiła będąc na miejscu Adama i Ewy? Tak łatwo jest przecież oceniać postępowanie innych, ale trudniej samemu odnaleźć się w ich sytuacji…

Moja ocena: 5/6