Charles Martin - ukończył studia z literatury angielskiej i dziennikarstwa. Przez rok
pracował jako wykładowca uniwersytecki, ale szybko zajął się wyłącznie pracą
twórczą.
Reese -
niegdyś ceniony chirurg, obecnie mężczyzna próbujący pogodzić się z bolesną
przeszłością oraz Annie - blada i jak na swój wiek dosyć drobna siedmiolatka
zmagająca się z chorobą serca. Któregoś dnia, na rynku niewielkiego, sennego miasteczka
losy tej dwójki bohaterów nieoczekiwanie się ze sobą splatają.
Annie
zbiera pieniądze na transplantację serca, sprzedając lemoniadę. Widać, że
przechodnie doskonale znają smutną historię małej sprzedawczyni. Chętnie kupują
od niej napój, płacąc często o wiele więcej niż jest warty. W pewnym momencie
podmuch wiatru porywa zebrane przez Annie banknoty. Chcąc je pozbierać, dziewczynka
bez zastanowienia wbiega na ulicę prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu.
Świadkiem całego zdarzenia jest Reese, który natychmiast rusza na pomoc. Nie wie
jeszcze, że to zdarzenie odmieni jego spojrzenie na świat.
Kiedy
płaczą świerszcze to ciepła, poetycka historia o miłości, ale także o
codziennej walce z chorobą, o poświęceniu, tęsknocie i bólu. O tym, jak łatwo
przegapić w życiu to, co ważne, oglądając się ciągle za siebie, o wielkiej
nadziei i radości życia. Nie zabraknie tu również miejsca na odrobinę wzruszeń i
refleksji.
Autor
umiejętnie splótł ze sobą dwa wątki. W jednym stopniowo poznajemy historię
Reesa. Dowiadujemy się co go tak bardzo zraniło, że postanowił uciec od całego
świata. Drugi wątek natomiast poświęcony jest wydarzeniom teraźniejszym i tutaj
autor skupił się przede wszystkim na ukazaniu trudnej walki Annie z chorobą. Przyznam,
że fabuła mnie zaciekawiła, chociaż była dosyć przewidywalna. Miejscami akcja toczyła
się zbyt leniwie, były też momenty, kiedy lekarskie poczynania Reesa wydawały
mi się mało prawdopodobne, a niezwykła dojrzałość małej Annie naciągana, na
szczęście pomimo tych kilku mankamentów książka nie straciła nic ze swojego
klimatu. Jeśli tak jak mnie, zaintrygował Was tytuł powieści i chcecie się
dowiedzieć jak skończyła się historia Annie i Reesa to zachęcam do lektury :)
Moja ocena: 5/6
właśnie niedawno pożyczyłam ją sobie od koleżanki;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jestem w stanie przewidzieć dalszy ciąg tej historii, więc na razie nie zamierzam sięgać po książkę. Możliwe, że w przyszłości skonfrontuje swoje przypuszczenia z tym, co zostało napisane.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale z chęcią ją przeczytam. Czuje że będzie mi się dobrze czytać.
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam historie Annie i Reesa, chociaż troszkę się domyślam, jak ona może się kończyć ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach tego autora
OdpowiedzUsuńOkładka przywiodła mi na myśl "Miasto ryb" Natalki Babiny ale treść już zupełnie inna. Choć książka z pewnością warta jest uwagi na razie się nie skuszę, szerokim łukiem omijam wszystko co wiążę się z cierpieniem małych dzieci. Sama wypatruję wizyty u neonatologa, dopiero po niej w pełni się uspokoję i będę czytać wszystko, bez względu na treść.
OdpowiedzUsuńŁadny tytuł, chętnie bym przeczytala:)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała, podobnie jak inne powieści tego pisarza:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Podoba mi się, ale koniec jest niestety do przewidzenia ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na recenzje-literackie.blogspot.com
Bardzo ciekawa recenzja - o tej książce słyszałam już parokrotnie, ale do tej pory nie miałam okazji, żeby ją przeczytać. Mam nadzieję, że to się zmieni :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja! Muszę przeczytać koniecznie :)
OdpowiedzUsuńdo tej pory czytałam tylko jedną książkę z serii Labirynty, ale patrząc na recenzje następnych wiem, że odpuścić ich sobie nie mogę.
OdpowiedzUsuńTytuł faktycznie chwytliwy:) i okładka ładna, chociaż nie wiem czy ma coś wspólnego z treścią? A treść zachęcająca:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czuję, że dałabym się porwać tej historii. Zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że łezkę wycisnę czytając tę książkę, tego typu powieści, mimo że przewidywalne mają coś w sobie, dlatego chętnie po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zaintrygowałaś mnie. Książka wydaje się być mądrą i ciepłą opowieścią. Rozejrzę się za nią. :)
OdpowiedzUsuńMoże to zbieg okoliczności, ale właśnie dzisiaj widziałam u mojej mamy tą książkę. Może ja również po nią później sięgnę? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie książka dla mnie. Bardzo zachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie przemawia do mnie
OdpowiedzUsuńWysoka ocena. Trzeba wpisać na listę czytelniczą :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco z www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com
czemu nie ? ;) wydaje się dobra na chwile płaczu ;d
OdpowiedzUsuńpięknie brzmi... zdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam już gdzieś tę okładkę. Tak mi się przynajmniej wydaje.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jeżeli tylko gdzieś trafię na ten tytuł. : )