„Czy
straciliście kiedyś kogoś, kogo kochaliście, i pragnęliście jeszcze jednej
rozmowy, jednej szansy, by odrobić ten czas, gdy myśleliście, że ta osoba
będzie zawsze przy was? Jeśli tak, to wiecie, że możecie przejść przez całe
życie, kolekcjonując dni, ale żaden nie dorówna temu, który chcielibyście
odzyskać. A gdybyście go odzyskali?”
Bohaterem
książki jest Charley Benetto, mężczyzna w średnim wieku, samotny i przegrany.
Jako dziecko wychowywał się w rozbitej rodzinie, starając się zaspokoić
wybujałe ambicje własnego ojca. Dla marzeń o wielkiej karierze sportowej
porzucił naukę, ale niestety nie odniósł żadnego spektakularnego sukcesu. Nie
wiedzie mu się też w życiu prywatnym. Ma kłopoty finansowe, rozstał się z żoną
i stracił kontakt z córką. Charley próbuje topić smutki w alkoholu, jednak
poczucie beznadziejność doskwiera mu coraz bardziej. W końcu dochodzi do
wniosku, że popełnienie samobójstwa jest najlepszym rozwiązaniem wszystkich problemów
i tak przecież stracił wszystko i nie ma po co żyć. Gdy postanawia wreszcie ze
sobą skończyć, trafia do rodzinnego domu i spotyka w nim swoją dawno zmarłą matkę.
Ma niepowtarzalną okazję spędzić z nią jeszcze jeden dzień, który pozwoli mu
zupełnie inaczej spojrzeć na niektóre sprawy.
Jeszcze
jedne dzień to historia człowieka, który stracił poczucie sensu życia, dostaje
jednak od losu cudowną szansę i może na nowo przyjrzeć się swojej przeszłości. Czy
dzięki temu odnajdzie w sobie siły żeby odmienić swój los?
Książkę
czyta się niezwykle szybko, napisana jest przystępnym i łatwym w odbiorze
językiem. Wydarzenia teraźniejsze przeplatają się ze wspomnieniami z
dzieciństwa głównego bohatera. Mamy okazję przyjrzeć się, jakie relacje łączyły
go z rodzicami oraz co sprawiło, że w swoim obecnym życiu sięgną dna. Mitch
Albom pragnie nam uświadomić, że miłość matki jest wieczna i że drugą osobę
doceniamy najczęściej dopiero wtedy, kiedy stracimy ją bezpowrotnie. Na
szczęście dopóki żyjemy, zawsze jest szansa na to, żeby odmienić swój los.
Cóż,
brzmi dosyć banalnie i niestety z przykrością stwierdzam, że pomimo dosyć
ciekawego pomysłu, książka bardzo mnie zawiodła. Historia jest aż do bólu
przewidywalna. Najgorsze jest jednak to, że moim zdaniem autorowi nie udało się
przekazać żadnych emocji. Niby główny bohater znalazł się na życiowym zakręcie,
życie totalnie mu się posypało, cierpiał po stracie matki, tęsknił za własną
rodziną, ale wszystko to było jakieś takie powierzchowne. Mnie osobiście ani
nie wzruszyło, ani nie skłoniło do refleksji.
Pierwszą
książką tego autora, jaką miałam okazję czytać było Pięć osób, które spotykamy
w niebie (recenzję znajdziecie tutaj) i pomimo kilku mankamentów pozytywnie ją
wspominam. Jeszcze jeden dzień odmienił natomiast moje spojrzenie na twórczość
tego autora. Mam wrażenie, że takie książki Mitch Albom mógłby pisać masowo -
proste ludzkie historie pełne życiowy mądrości, oczywistych oczywistości, na
dodatek z banalnym zakończeniem. Może komuś się spodoba, ale ja kończę przygodę
z tym pisarzem.
Moja ocena: 3/6
Poszukam w bibliotece książek tego autora
OdpowiedzUsuńPięć osób, które spotykamy w niebie czytałam jakiś czas temu i także odbieram pozytywnie, "Jeszcze jeden dzień" czeka na swoją kolej i po Twojej recenzji widzę, że czeka mnie rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńPięć osób, które spotykamy w niebie przeczytałam jakiś czas temu i również dobrze wspominam; "Jeszcze jeden dzień" czeka na swoją kolej, ale widzę po Twojej recenzji, że czeka mnie rozczarowanie...
OdpowiedzUsuńBolączką wielu książek jest ich przewidywalność właśnie. To lektura nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńtakze udam sie do bibloteki moze ja znajde.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie opis tej książki, ale tutaj liczyłam na sporo emocji, szkoda, że wg Ciebie ich nie ma. No cóż, nad tą pozycją się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSkoro brak w tej książce emocji, a zakończenie jest przewidywalne i można by rzec nudne, to ja tym razem tę pozycję sobie odpuszczę:)
Zniechęca mnie to, że książka jest przewidywalna. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, bo 'Pięć osób, które spotykamy w niebie' wspominam bardzo pozytywnie i liczyłam na podobne doznania przy innych książkach Alboma. Ale jak wiadomo książka książce nierówna ;-) Może za jakiś czas przyjdzie i na nią kolej, to porównamy odczucia ;-)
OdpowiedzUsuńRecenzja nie zachęca. A pomysł na fabułę rzeczywiście wydawał się dobry... szkoda, że wykonanie trochę zawiodło.
OdpowiedzUsuńA ja się wyłamię i powiem, że mi się książka podobała. Mimo iż czytałam ją już jakiś czas temu, nie zapomniałam jej. A cenię ją za klimat, magię, za to, że skłania do refleksji... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam skąd ja kojarzę to nazwisko... aż dojechałam do tej części recenzji, w której piszesz o "pięciu osobach... " :) pamiętam tamtą pozycję, więc na tę również się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dodał się mój komentarz. W każdym razie nie słyszałam o tym autorze i jakoś nie do końca jestem tym razem do tej ksiązki przekonana. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu książki, ale po Twojej ocenie chyba nie skuszę się na tą pozycję. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie planuję przeczytanie tej książki, ponieważ jej opis przypadł mi tak do gustu, że musiałam kupić tę lekturę. Mam nadzieję, że na mnie wywrze lepsze wrażenie.
OdpowiedzUsuńostatnio namnożyło się tych ksiażek na temat dni: jednych, ostatnich... ale jak widać chwytliwy tytuł to jeszcze nie wszystko.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale skoro piszesz, ze jest aż tak przewidywalna, to chyba sobie odpuszczę.:)
OdpowiedzUsuń