Katarzyna
Enerlich - zadebiutowała w wieku 12 lat artykułem o swoim rodzinnym Mrągowie, opublikowanym
na łamach Płomyka. Autorka między innymi książek z serii Prowincja, których
akcja rozgrywa się na tle mazurskiej scenerii.
Jako
dorośli ludzie zmagamy się z codziennymi problemami, podejmujemy trudne
decyzje, stajemy w obliczu coraz to nowych wyzwań. W tym kontekście często
postrzegamy okres dzieciństwa, jako czas beztroski i zabawy, a przecież tak
naprawdę był to dla nas okres najintensywniejszego rozwoju. Uczyliśmy się
chodzić, mówić, czytać i pisać. Poznawaliśmy świat i oswajaliśmy różne emocje. Wszystkie
bodźce, które wtedy odbieraliśmy ukierunkowywały nasz dalszy rozwój. Nie
zdajemy sobie nawet do końca sprawy z tego, że to, jak postrzegamy samych
siebie, jak radzimy sobie z problemami i w jaki sposób nawiązujemy relacje z
innymi ludźmi w dużej mierze zależy od tego, jak wyglądało nasze dzieciństwo. A
co jeśli był to najgorszy okres w naszym życiu? Jeśli nie mogliśmy liczyć na miłość
i wsparcie rodziców, musieliśmy wcześniej dorosnąć i zmierzyć się ze światem?
Takie
właśnie trudne dzieciństwo miała główna bohaterka, Barbara Zejer. Poznajemy ją
jako dorosłą, czterdziestotrzyletnią kobietę, czuwającą w szpitalu przy
umierającym ojcu. W tym momencie zaczyna się cała historia. Razem z bohaterką
wracamy wspomnieniami do czasów jej dzieciństwa. Gdy miała zaledwie 5 lat, jej
matka po prostu spakowała się i wyjechała. Dziewczynka została z ojcem, który
nie stronił od alkoholu i z czasem zaczął staczać się na samo dno. Barbara weszła
w dorosłe życie z ogromnym bagażem bolesnych doświadczeń. Brakowało jej
pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Ciepła i miłości,
których nigdy tak naprawdę nie zaznała, szukała w ramionach licznych kochanków.
Potrzebowała wielu lat na to, żeby uświadomić sobie proste prawdy, według
których trzeba żyć. Nauczyła się walczyć o własne marzenia i zrozumiała, że tak
jak inni ma prawo do bycia szczęśliwą, chociaż jej dusza została tak bardzo
zraniona.
Kiedyś
przy Błękitnym Księżycu to niezwykle wzruszająca i refleksyjna historia kobiety
dorastającej w rodzinie dotkniętej problemem alkoholowym. Podczas czytania
można odnieść wrażenie, że bohaterka wracając do wspomnień z lat, kiedy była
małą dziewczynką, obnaża przed czytelnikiem całą swoją zranioną duszę. To
bolesne, odważne i niemal intymne wyznanie jest jednak w pewnym sensie terapią,
próbą rozliczenia się z przeszłością i pójścia do przodu.
Książka
wyzwala w czytelniku lawinę emocji i nie sposób się przy niej nie wzruszyć.
Katarzyna Enerlich podjęła się bardzo delikatnego i wymagającego dużej
wrażliwości tematu, ale poradziła z nim sobie bezbłędnie. Pokazała, że
alkoholizm nie jest problemem tylko i wyłącznie osoby uzależnionej, ale także całej
jej rodziny. Najbardziej natomiast są w całej tej sytuacji poszkodowane dzieci,
które ten problem po prostu przerasta. Poznając historię Barbary widzimy, że
dzieciństwo pozbawione rodzinnego ciepła, wywarło piętno na całym jej dorosłym
życiu. Gdyby zetknęła się z tym problemem jako dorosła kobieta, być może
łatwiej byłoby jej się z tym uporać. Jeśli mamy alkoholika wśród znajomych możemy
po prostu zerwać z nim kontakt, jeśli nasz partner zbyt dużo pije, możemy
odejść od niego, natomiast najbardziej dramatycznym przypadkiem jest według
mnie nadużywający alkoholu rodzić. Miłość do rodziców jest bezwarunkowa, dzieci
kochają pomimo wszystko, a przez to niezwykle łatwo jest je zranić. Nawet jeśli
alkoholizm rodziców wyzwala w nich nienawiść i bunt, nawet jeśli cierpią, czują
się samotne i odrzucone, to wciąż kochają. Ojciec Barbary trzeźwiał bardzo
rzadko, ale w tych sporadycznych momentach bohaterce udawało się wierzyć w jego
miłość. Była gotowa wszystko z miejsca mu wybaczyć, licząc na to, że już więcej
nie sięgnie po kieliszek. Tysiące razy pokładała w nim wszelkie nadzieje, po to
tylko żeby po raz tysięczny przeżyć rozczarowanie. I chociaż zrobiła ogromny
krok w drodze do własnego szczęścia, tak naprawdę dopóki żyje, nigdy nie uwolni
się od duchów przeszłości.
Książkę
mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Ci, którzy zetknęli się w swojej
rodzinie z problemem alkoholizmu, odnajdą w głównej bohaterce cząstkę siebie i
swojej historii. Natomiast Ci, którym los oszczędził bolesnego dzieciństwa
uświadomią sobie jakimi są szczęściarzami. Ciekawy jest też sam tytuł książki,
którego znaczenia jednak nie wyjaśnię, musicie doczytać sami :)
Moja ocena: 5/6
Do tej pory czytałam jedną książkę autorki z serii o Prowincji i jej proza do mnie trafia. Muszę poszukać tego tytułu.
OdpowiedzUsuńO prozie autorki czytałam sporo pozytywnych opinii. Z pewnością kiedyś sięgnę po jej utwory:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale mam w planach
OdpowiedzUsuńJa również nie przeczytałam jak dotąd ani jednej książki, ale planuję zapoznać się z jej twórczością, kiedyś będzie trzeba:)
UsuńKochana, podpisuję się pod Twoją recenzją! "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" porusza bardzo trudną tematykę, o której należy mówić. Książka zapadła mi w pamięci i nadal tkwi w niej.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam trzy lub cztery jej książki i zdecydowanie stwierdzam, że ta jest najlepsza ze wszystkich, które dotychczas przeczytałam. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki. Czas by to zmienić :)
OdpowiedzUsuń/monweg
Widzę, że książka naprawdę Ci się spodobała, co widać w Twojej recenzji :) Bardzo zachęcająca i wnikliwa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi apetytu na tę książkę!!! Co prawda tytuł już widywałam, ale nie wiedziałam, ze to taka wartościowa pozycja! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZainteresowały mnie ksiązki z serii "Prowincja". Jestem wielką fanką wszelkich publikacji rozgrywających się w prowincjonalnych miasteczkach, a najlepiej polskiej wsi. Recenzowana przez Ciebie książka również kusi, ale niestety musi poczekać.
OdpowiedzUsuńOceniasz wysoko i na pewno to wartościowa lektura, ale chyba nie dla mnie... Problem alkoholu w książkach jakoś mnie odpycha.
OdpowiedzUsuń