poniedziałek, 3 listopada 2014

Życie bez Lata - Lynne Griffin


Lynne Griffin - kanadyjska aktorka i reporterka telewizyjna. Pracuje także jako konsultant i doradca rodzinny. Życie bez Lata to jej literacki debiut.

Trudno wyobrazić sobie większą tragedię niż strata jedynego dziecka. Taki okrutny los spotkał Tessę, główną bohaterkę książki. Jej 4-letnia córeczka Abby została potrącona przez samochód, a sprawca zbiegł z miejsca wypadku nie udzielając dziewczynce jakiejkolwiek pomocy. Kobieta jest załamana i z dnia na dzień pogrąża się w coraz większej rozpaczy. W końcu postanawia skorzystać z pomocy Celii - psychoterapeutki, która namawia ją do prowadzenia dziennika. Regularne zapiski pomagają Tessie uporządkować własne myśli i uczucia, ale jedna sprawa nie daje jej spokoju - za wszelką cenę musi dowiedzieć się, kto zabił jej dziecko.

Życie bez Lata to wzruszająca historia kobiety, która straciła ukochane dziecko i zarazem opowieść o trudnej sztuce wybaczania. To książka, która uświadamia nam, że szczęście bywa ulotne, a ludzkie życie jest bardzo kruche. Wystarczy jedna chwila, by wszystko zmieniło się nieodwracalnie…

Cała historia opowiedziana jest z perspektywy dwóch narratorek. Jedną z nich jest oczywiście Tessa, drugą natomiast Celia. Początkowo zastanawiałam się po co właściwie autorka tak bardzo skupiła się na postaci terapeutki. Poznajemy bowiem wiele szczegółów z prywatnego życia Celii. Obserwujemy jak układa sobie życie z drugim mężem oraz jak radzi sobie z dorastającym synem. Jak się później okazało rozbudowanie tego wątku miało sens, gdyż historie obydwu kobiet w pewnym momencie się ze sobą splatają, więcej jednak nie zdradzę :) Dodam jeszcze tylko, że Griffin posługuje się łatwym w odbiorze językiem, a bohaterowie przez nią wykreowani są wiarygodni. Fabuła jest dosyć przewidywalna, ale najważniejsze, że całość wzbudza w czytelniku mnóstwo emocji.

Jeśli macie ochotę na przyzwoicie napisaną powieść obyczajową to po Życie bez Lata możecie sięgnąć bez obaw. Nie obejdzie się bez wzruszeń, ale chyba o to właśnie chodzi :)

Moja ocena: 4,5/6

17 komentarzy:

  1. Ja za obyczajowymi powieściami nie przepadam, więc spasuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja lubię się przy książkach wzruszać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety obyczajówki bardzo rzadko do mnie trafiają, a skoro ta jest zaledwie przyzwoita, to ja jednak spasuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie na półce czeka zbyt wiele powieści do przeczytania na już, ale kiedy znajdę trochę więcej czasu, to będę miała ten tytuł na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezbyt czytam takie książki, ale na rozluźnienie, czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dwie narratorki, wzruszenie. Jestem na tak!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio sięgam prawie tylko po obyczajówki, tej muszę poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam już o tej autorce wiele dobrego i teraz Twoja recenzja, więc muszę sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasami lubię sięgać po takie książki... Jeśli wpadnie mi w ręce to z chęcia przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię tego typu powieści obyczajowej, gdzie można się wzruszyć, będę ja miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz widzę tę książkę. Przyznam, że kilka tytułów o podobnej tematyce już czytałam, ale jakoś w ogóle mi nie mało:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię obyczajówki, a z tą pozycją chętnie bym się zapoznała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Debiut tej autorki zapowiada się ciekawie. Sama fabuła po przeczytaniu Twojej recenzji mnie zainteresowała, więc książka na pewno trafi w mój gust. Czasami lubię wzruszyć się przy powieści...

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba na chwilę obecną nie mam nastroju na takie książki :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie dla tych wzruszeń sięgam po tego rodzaju książki...

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasem jednak lubię sięgnąć po obyczajówkę.

    OdpowiedzUsuń