Agnieszka Korol- autorka między innymi Bajek o smokach podróżnych oraz innych książek dla dzieci, natomiast z zawodu i powołania nauczycielka.
Szaruga- niewielka miejscowość na Mazurach. To właśnie tutaj pani Irena prowadzi od lat swój pensjonat. Położony w urokliwym miejscu, z dala od miejskiego zgiełku, co roku niezmiennie przyciąga nowych turystów, ale ma także swoich stałych bywalców. Podobnie jak w poprzednich latach, tak i w tym roku pani Irena nie narzeka na brak gości. Jest wśród nich młody ratownik, małżeństwo z dorastającą córką Sylwią oraz Izabela, która na stałe mieszka w pensjonacie. Później pojawia się też mała Marcelka z rodzicami i studentka Anna. Wszystkim udziela się spokojny, małomiasteczkowy klimat, sprzyjający wypoczynkowi. Tak jednak jest tylko do czasu….
Tą sielankową atmosferę nieoczekiwanie burzy tajemniczy nadawca listów w zielonych kopertach, których adresatką jest właścicielka pensjonatu. Przesyłki wywołują wymowny uśmiech u listonosza, który podejrzewa, że pani Irena zyskała nowego wielbiciela, sprawa jednak okazuje się bardziej poważna. Listy zawsze są bardzo krótkie i zawierają głównie groźby oraz przestrogi. Tajemniczy nadawca podpisuje się imieniem Albert, które należało do dawno nieżyjącego męża pani Ireny, próbuje zastraszyć bohaterkę i skłonić ją do sprzedania pensjonatu i opuszczenia już na zawsze tak ukochanego przez nią miejsca. Irena czuje, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Nie potrafi się nikomu zwierzyć i opowiedzieć o swoim dziwnym prześladowcy. Co najgorsze, nawet nie domyśla się, kto może nim być, dlatego podejrzewa praktycznie każdego. Taka sytuacja tylko pogłębia jej zdenerwowanie. Na szczęście zarówno goście jak i pracownicy pensjonatu pozostają czujni i szybko zauważają, że z „szefową”, jak lubią czasem ją nazywać, dzieje się coś złego. Szybko też odkrywają, że powodem zdenerwowania pani Ireny są najprawdopodobniej otrzymywane przez nią listy.
Kto jest nadawcą listów i po co je wysyła? Tajemnica ta zostaje odkryta dopiero na samym końcu książki. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to jedyny wątek w powieści. Listy z jeziora to także książka o miłości. Mamy tu młodego ratownika Krzysztofa, który po nieudanym romansie z niedojrzałą Sylwią, zakochuje się w Ani- studentce socjologii. Jest przebojowa i bardzo wygadana pokojówka Kasia i jej narzeczony, Filip. Nie można też zapomnieć o samej właścicielce pensjonatu- pani Irenie, która w końcu ulega urokowi swojego nowego sąsiada.
Co mnie urzekło w tej książce? Zdecydowanie okładka. Należę do osób (stety lub niestety), które często przy wyborze lektury kierują się właśnie wyglądem okładki, a ta w tym przypadku kojarzy mi się z wakacjami i odpoczynkiem. Mały papierowy statek dryfujący spokojnie na niczym niezmąconej tafli wody. Kolory przywodzące na myśl zachodzące słońce. Oddaje to bardzo dobrze sielankowy klimat książki. Ponadto bardzo podobała mi się kreacja dwóch postaci- pokojówki Kasi i kucharki Łucji. Autorka idealnie wpisała je w całą historię i myślę, że są to najbardziej „żywe” i wiarygodne bohaterki w całej powieści.
Teraz kolej na słabsze strony książki. Choć czytało się ją bardzo szybko i za ogromny plus uznaję to, że dopiero na samym końcu wyjaśnia się zagadka tajemniczych listów, to sielankowa atmosfera emanująca z każdej kartki jakoś nie przypadła mi do gustu. Rodzinny klimat panujący w pensjonacie pani Ireny wydał mi się zupełnie nierealny, a miejscami wręcz sztuczny. Bardzo denerwował mnie styl wypowiedzi niektórych bohaterów. Odniosłam wrażenie, że język małej Marcelki i bohaterek w wieku emerytalnym niczym się nie różni. Poza tym nie podoba mi się, kiedy spłyca się i upraszcza pojęcie miłości. Według mnie słowa „kocham cię” powinny być przemyślane i wynikać z dojrzałego uczucia. Nie podoba mi się dlatego, gdy bohaterowie wyznają sobie miłość, praktycznie się nie znając. Ale taki urok tego rodzaju książek, więc akurat na to chyba nie mam prawa narzekać.
Podsumowując, jest to idealna pozycja dla osób które mają ochotę na lekką, przyjemną i niewymagającą lekturę. Listy z jeziora spodobają się też wszystkim, którzy chcą oderwać się na chwilę od problemów, zwolnić tempo i uciec w trochę nierealny świat. Komu natomiast książka nie przypadnie do gustu? Prawdopodobnie młodym czytelnikom. Osobom, które nie lubią happy endów, nieskomplikowanej miłości i zbytniej sielankowości.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu PROMIC.
Moja ocena: 3/6
Mnie zainteresowała ta książka. Ciekawie o niej napisałaś.
OdpowiedzUsuńTakie lżejsze książki zdecydowanie się przydają, więc jak będę potrzebować wytchnienia po ciężkim dniu, z chęcią po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Czytałam i też nie byłam do końca zadowolona.
OdpowiedzUsuńnie przepadam za książkami tego typu...
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że może dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńWątpię bym miała zamiar ją przczytać, nie ciągnie mnie do tego typu lektur ;)
OdpowiedzUsuńChoć z początku wydawała mi się bardzo kuszącym kąskiem ( okładki to również moja słabość ^^) to chyba nie wytrzymałabym tej sztucznej rodzinnej atmosfery ;P
OdpowiedzUsuńlubię tego typu ksiązki i chętnie ją przeczytam ,wierzę ,że będzie ciekawie . Jaga
OdpowiedzUsuńNiestety bzdet... sztuczny język, plastikowy świat, kolejny gniot
OdpowiedzUsuńHej! :)
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że owa sielankowość w tej książce nie jest wcale sztuczna, raczej jest nam potrzebna w obecnym czasie w jakim żyjemy. Być może okres wakacyjny, w jakim przeczytałam tą książkę, skłania mnie do tego typu wypowiedzi, może coś innego.. w każdym razie książka Agnieszki Korol bardzo mi się spodobała, sprawiła, że przy niej odpoczęłam, a wartka akcja oraz tajemnica rodem z kryminału nie pozwalała mi odłożyć jej (książki) na dłuższy czas :)
Pozdrawiam wszystkich! (i tych, których książka urzekła i tych, którym się nie spodobała) :) wierzę, że osoby, którym się ona nie spodobała opierają swoją ocenę już po przeczytaniu książki, a nie tylko subiektywnej recenzji. :)
Pozdrawiam wszystkich w to wspaniałe lato! :)
cheeky