sobota, 7 kwietnia 2012

Spóźnieni kochankowie - William Wharton

Kiedy zastanawiam się nad wszystkim, co kiedykolwiek przeczytałam zawsze przemyka mi przez myśl Ptasiek - jedna z powieści Whartona. Wiele książek zupełnie zatarło mi się w pamięci, wiele nie wywołało we mnie żadnych emocji, ale pamiętam, że Ptasiek był dla mnie prawdziwym odkryciem i chociaż było to dobrych parę lat temu, nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie na mnie wtedy zrobił. Liczyłam na to, że Spóźnieni kochankowie okażą się równie dobrą lekturą, jednak trochę się zawiodłam. Nie wiem, czy z biegiem czasu moje zamiłowanie do twórczości Whartona zmalało, czy może mój gust się zmienił, ale tym razem zachwytów nie było.

Poznajemy historię Jacquesa, który w młodości studiował malarstwo. Związał się w tamtym czasie ze wspaniałą dziewczyną, Lorrie z która ożenił się zaraz po studiach. Szybko urodziło im się pierwsze dziecko, niedługo potem kolejne i coraz trudniej było im związać koniec z końcem. Nieoczekiwanie Jack dostał propozycję ciekawej pracy i tak rozpoczęła się jego kariera. Nawet nie zauważył, kiedy korporacja stała się jego drugim domem, a chęć współzawodnictwa, rywalizacji i ciągłego awansowania zepchnęła na dalszy plan kontakty z rodziną.

W końcu w życiu będącego u szczytu kariery Jacka, zachodzi pewien przełom w wyniku którego postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie. Wszystko, co posiada zostawia żonie, a sam decyduje się żyć na ulicach Paryża. Bezdomny i pozbawiony środków do życia wiele czasu poświęca na rozmyślanie, powraca też do swojej pasji z czasów młodości - zaczyna malować. Któregoś dnia właśnie podczas malowania jednego z obrazów Jack poznaje, siedemdziesięcioletnią, niewidomą Mirabelle. Jest ona kobietą pod każdym względem niesamowitą. Z jednej strony pomimo swojego kalectwa doskonale funkcjonuje i radzi sobie z codziennymi czynnościami, potrafi dostrzec w świecie prawdziwe wartości, a z drugiej strony w głębi serca jest jak niedojrzała dziewczynka, która wciąż ma przed sobą wiele do odkrycia. Jak się można domyślić Jack bardzo szybko zaprzyjaźnia się z Mirabelle. Można powiedzieć, że wykorzystują się nawzajem, żeby odkryć to, co w życiu najistotniejsze. I takim sposobem ich związek zaczyna wykraczać poza granice zwykłej przyjaźni między mężczyzną a kobietą…

Spóźnieni kochankowie to historia o miłości, o tym, że nigdy nie jest za późno żeby otworzyć swoje serce na drugą osobę. Wharton zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co w życiu najważniejsze i najbardziej wartościowe. Co musi się wydarzyć, żebyśmy trzeźwo spojrzeli na własne życie, zdecydowali się na zmiany i na walkę o własne szczęście? Co tak naprawdę się dla nas liczy? Autor niewątpliwie zawarł w książce ważną myśl, jednak podczas czytania nie mogłam się pozbyć wrażenia, że uczucie łączące głównych bohaterów jest czymś nienormalnym, dziwnym, miejscami wręcz niesmacznym. Mam raczej ambiwalentne uczucia do tej książki, ale tym samym czuję, że zapadnie mi ona na długo w pamięci. Polecam wszystkim, którzy tak jak ja mają sentyment do Whartona.

Moja ocena: 4/6

18 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Whartona, a "Spóźnionych kochanków" mam w domu ;) Chętnie zabiorę się za lekturę. Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam żadnej książki tego autora, więc ciężko mi się cokolwiek wypowiedzieć na temat jego twórczości. ,,Spóźnieni kochankowie'' tematycznie mnie zaciekawiły, więc w wolnej chwili dam im szansę poznania.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałem kiedyś tzw. fazę na Whartona i czytałem jego książki jedną po drugiej. Po jakimś czasie było to już nużące. "Spóźnieni kochankowie" jednak wywarli na mnie pozytywne wrażenie. Książka jest tak samo dobra jak "Ptasiek", tylko jest po prostu inna. Inna tematyka, więc i inne podejście.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią przeczytam tę książkę, mimo że autora wcześniej nie znałam. Ostatnio jednak mam ochotę na podobne pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio mignęła mi przed oczami ta książka w bibliotece, ale powstrzymałam się od jej wzięcia. Może to był błąd...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam, że kiedyś, kiedyś zaczęłam czytać tą książkę, ale przez natłok zajęć nie dokończyłam czytania. Muszę wrócić do tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  7. O Wharton :) mam jedną jego książkę w domu - efekt wymiany. Niestety nie ten tytuł, a inny ;) Twoja recenzja mnie natchnęła do tego bym po nią sięgnęła :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie natomiast "Ptasiek" całkowicie odrzucił od Whartona, omijam go szerokim łukiem... Fabuła "Spóźnionych kochanków" wydaje mi się ciekawa, ale styl tego autora mnie odrzuca. Może kiedyś spróbuję przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowita historia.;) Aż trudno sobie wyobrazić, co myśli człowiek rzucając wszystko, co w życiu dokonał dla życia na ulicach miasta, niemal bez żadnych perspektyw. I zupełna odmiana po poznaniu niesamowitej Mirabelle. Czuję się zachęcona, mimo różnych opinii na temat autora.;)

    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt.;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam sto lat temu, pamiętam tylko dużo seksu :D Ale ogólnie, Wharton nie jest zły :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka pozostawiła we mnie niezatarte wrażenie. Mam bardzo ambiwalentne uczucia w stosunku do głównych bohaterów. Ich uczucie moim zdaniem nie było czymś normalnym.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam ją dobrych parę lat temu i podobnie, choć nie wpisałam ją w kanon najlepszych książek wszech czasów, dobrze pamiętam jej treść.
    Jeśli nie czytałaś, gorąco polecam Ci Rubio Whartona. Jak dla mnie najlepsza książka autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Spóźnionych kochanków" czytałam wieki temu. Jeszcze w gimnazjum. Generalnie Whartona nie trawię. Jego styl kompletnie mi nie odpowiada i fabuły jego książek też mi specjalnie nie przypadają do gustu. Niemniej pamiętam, że "Spóźnieni..." nawet przypadli mi do gustu. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. trochę już mi się znudziły te historie o miłosci :( Zapraszam do mnie na recenzję filmu "Przekręt" :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Planowałam kiedyś sięgnąć po tę książkę, ale lektura innych książek Whartona skutecznie mnie do tego zniechęciła.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ze wstydem przyznaję się, że nie czytałam nic Whartona. Mam w planach, ale jakoś ciągle mi to ucieka

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam tę książkę w prezentacji maturalnej na temat miłości. Dziś już bym jej zdecydowanie nie wybrała. Byłam dość zgorszona lekturą.

    OdpowiedzUsuń