Katarzyna Ryrych - nauczycielka, malarka, poetka i pisarka. Zadebiutowała w 1981 roku tomikiem wierszy Zapiski pewnej hipiski. Jej opowiadanie Siedem sowich piór zostało nominowane w 2008 roku do nagrody "Książka roku" polskiej sekcji organizacji IBBY. W 2011 roku za książkę Wyspa mojej siostry zajęła I miejsce w kategorii książek dla młodzieży w wieku 10–14 lat w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren zorganizowanym przez Fundację ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom. W tym konkursie nagradzane są teksty o wysokim standardzie etycznym i artystycznym, które można z całą pewnością polecić zarówno dzieciom jak i młodzieży.
Bohaterką książki jest Marysia - Mysia, którą poznajemy, gdy zaczyna chodzić do szkoły. Nie chce jednak do niej pójść bez swojej starszej siostry - Pipi z którą łączy ją wyjątkowa więź. Pipi jest gruba, ma rude sterczące warkoczyki i od dawna zastępuje Marysi matkę. To właśnie ona nauczyła ją zapinać guziki, wiązać buty czy myć zęby. Pipi ma też doskonałą pamięć i świetnie gotuje, ale nie potrafi czytać i pisać. Pomimo tego jest oparciem dla siostry i jak nikt inny potrafi cieszyć się życiem. Przypomina jednak dziewczynkę uwięzioną w ciele kobiety - ma zespół Downa. Na początku Marysia nie do końca rozumie chorobę swojej siostry, nie zauważa jej "inności", jednak z biegiem lat zaczyna pojmować, że Pipi mieszka jakby na odległej wyspie, w swoim świecie, gdzie każde słowo ma tylko jedno znaczenie. Na wyspie do której nie każdy ma dostęp.
W naszych czasach, w dobie komputerów i bomb atomowych, codzienny postęp dokonujący się na naszych oczach już nikogo nie dziwi ani nie zaskakuje. Są jednak sprawy, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Książka podejmuje właśnie jeden z takich trudnych tematów - niepełnosprawność, chorobę, "inność". W obecności chorych osób często zachowujemy się dziwnie, nie wiemy co powiedzieć ani jak się zachować, często także najzwyczajniej w świecie się boimy. Książka pokazuje nam, że człowiek z zespołem Downa to ktoś, kto potrafi śmiać się i smucić jak my. Ktoś, kto potrzebuje miłości i sam odwdzięcza się miłością bezwarunkową i bezgraniczną. Może warto spróbować taką osobę zrozumieć, wyruszyć w podroż na nieznaną wyspę...
Wyspa mojej siostry to książka skierowana przede wszystkim do młodszych czytelników. Ja pomimo to uważam, że powinni ją przeczytać także dorośli. To właśnie oni są przykładem dla swoich dzieci, uczą je tolerancji, pomagają kształtować światopogląd, postawy i zachowania także, a może przede wszystkim, wobec tych, którzy są w jakiś sposób wyjątkowi jak Pipi.
Książkę czyta się bardzo szybko. Jest napisana prostym, zrozumiałym i łatwym w odbiorze językiem. W doskonały sposób przybliża nam świat osoby niepełnosprawnej widziany oczami dziecka. Pomaga zrozumieć i oswoić się z "innością" drugiego człowieka. Polecam każdemu.
Szczerze mówiąc to jakoś mnie nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńNa razie odpuszczam sobie takie problematyczne książki, ale kiedyś na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRozglądam się za nią od jakiegoś czasu ;) Wydaje mi się, że warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziś trafiłam na Twój blog i wydał mi się interesujący. Dodatkowo w tym samym czasie utworzyłam swój. Zapraszam również do siebie http://mojerecenzjeksiazek.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, jednak ja raczej nie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;]
Recenzja zachęcająca, ale nie wiem czy się zdecyduje na przeczytanie tej książki ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%, że dorośli ludzie powinni również po nią sięgnąć, aby uczyć siebie i swoje dzieci tolerancji, o którą coraz trudniej w dzisiejszym świecie.
OdpowiedzUsuń