Sara Gruen - urodziła się w kanadyjskiej prowincji Vancouver. Później przeniosła się do USA, gdzie pisała instrukcje do oprogramowania. Po stracie pracy postanowiła spróbować swoich sił jako pisarka. Jej pierwsze dwie powieści nie cieszyły się zbyt dużym powodzeniem, jednak Woda dla słoni szybko trafiła na światowe listy bestsellerów i sprzedała się w milionach egzemplarzy.
Jacob Jankowski jest staruszkiem mieszkającym w domu spokojnej starości. Mimo licznej rodziny i towarzystwa innych pensjonariuszy czuje się raczej samotny i opuszczony. Któregoś dnia w okolicy pojawia się cyrk. Ta wiadomość wywołuje w staruszku lawinę wspomnień i przenosi go (a razem z nim i nas) do czasów jego młodości…
Młody Jacob Jankowski jest studentem weterynarii, pełnym energii i planów na przyszłość. Podczas pisania końcowego egzaminu dowiaduje się jednak o śmierci rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Zrozpaczony wybiega z sali, długo snuje się bez celu po okolicy i próbuje poradzić sobie z ogromnym bólem. W końcu wskakuje do przejeżdżającego pociągu. Nawet się nie domyśla, że w tym momencie trafia prosto do cyrku - Najbardziej Osobliwego Widowiska Na Ziemi Braci Benzinich.
Z uwagi na swoje wykształcenie Jankowski zostaje zatrudniony jako weterynarz. Bardzo szybko też poznaje realia funkcjonowania cyrku. Ciężka praca, ciągle spóźniające się wypłaty, nieludzkie podejście do zwierząt, a w tym wszystkim nieobliczalny treser August i jego piękna żona - Marlena, która od pierwszej chwili porusza serce naszego bohatera. Wrażliwy Jacob nie potrafi nie reagować na przemoc i okrutność z jaką spotyka się na co dzień. Dokąd jednak zaprowadzi go taka postawa? Czy będzie umiał funkcjonować w świecie „za kulisami” cyrkowego namiotu, kiedy maski zostają zrzucone i każdy pokazuje swoje prawdziwe oblicze?
Muszę przyznać, że nigdy, nawet będąc dzieckiem, nie lubiłam cyrku, dlatego bardzo sceptycznie podchodziłam do tej książki. „Filmowa” okładka również nie zrobiła na mnie wrażenia i uznałam ją po prostu za tani chwyt marketingowy. Intrygowały mnie jednak same pozytywne recenzje, które co jakiś czas pojawiały się na blogach. Szczęśliwy traf sprawił, że dostałam książkę w prezencie i ani trochę nie żałuję czasu, który jej poświęciłam.
Cała historia napisana jest barwnym, plastycznym językiem. Najpierw poznajemy Jacoba jako staruszka, a następnie przenosimy się w czasy jego młodości. Ten ciekawy zabieg pozwala spojrzeć na wydarzenia z dwóch różnych perspektyw. Tempo akcji na początku jak dla mnie było zbyt wolne, na szczęście później jest już lepiej. Chociaż czytamy o cyrku, co może wydawać się bardzo odległym i mało realnym tematem, to oglądamy go z zupełnie nieznanej strony. Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo realistyczni. Odniosłam nawet wrażenie, że autorka najbardziej skupiła się na postaciach drugoplanowych, które według mnie doskonale tworzą niesamowity klimat tej powieści. Nie polubiłam za to Marleny. Według mnie jest zbyt mało wyrazista, nijaka, a może po prostu została zdominowana przez pozostałe postaci. W każdym razie jak na kobietę, która zawładnęła sercem Jacoba zdecydowanie czegoś jej zabrakło. Ostatnią rzeczą na jaką zwróciłam uwagę i która mi się spodobała są czarno-białe fotografie oraz kilka słów od autorki, znajdujących się na końcu książki. Możemy dowiedzieć się skąd w ogóle Sara Gruen wzięła pomysł na napisanie takiej historii i co ją zainspirowało.
Wodę dla słoni polecam wszystkim, którzy chcą przeczytać coś oryginalnego. Jest to opowieść nie tylko o miłości, ale przede wszystkim o przyjaźni, lojalności i oddaniu, pełna emocji i skłaniająca do refleksji. Zachęcam też do obejrzenia filmu, który okazał się nie gorszy niż sama książka. Przynajmniej według mnie.
Moja ocena: 5/6
Byłam bardzo ciekawa tej książki, nawet ostatnio kupiłam ją znajomym jako "coś zamiast kwiatów" na ślub:) słyszałam, że film dość słaby, chociaż ja chciałabym obejrzeć ze względu na Waltza (uwielbiam go po "Bękartach..") Świetnie, że napisałaś o tej książce, teraz nie mam wątpliwości, że warto sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńA ja chce się spytać czy najpierw obejrzeć film, czy przeczytać książkę, gdyż zakupiłam książkę, lecz również interesuje mnie jej produkcja?
OdpowiedzUsuńMimo że w cyrkach jest tak, a nie inaczej, bardzo je lubię. Na pewno przepadam za nimi sto razy bardziej niż za wesołymi miasteczkami (uraz z dzieciństwa). Filmowa okładka mnie również by nie zachęcała, dla mnie jest to po prostu olanie sprawy i pójście na łatwiznę. Ale skoro tyle plusów znalazłaś w tej książce, może i ja kiedyś po nią sięgnę? :)
OdpowiedzUsuńPalę się na tę książkę już od jakiegoś czasu... Flm chcę obejrzeć , ale najpierw książka. Twoja recenzja dodatkowo mnie zachęciła.Chyba nie spotkałam się jeszcze z negatywną...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCyrysia: nie lubię oglądać filmu wiedząc co się stanie w związku z tym staram się najpierw przeczytać książkę i taką właśnie kolejność polecam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała. Teraz przede mną jeszcze film:))
OdpowiedzUsuńKsiążka, na którą mam ochotę od bardzo, bardzo dawna :) Z pewnością mi się spodoba :) Cieszę się, że napisałaś o tym, że przypadnie do gustu ludziom, którzy lubią oryginalne książki, to tylko utwierdziło mnie w moim przekonaniu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńStaram się o dobycie tej książki od czasu jej polskiej premiery. Myślę, że kiedyś się uda przeczytać.
OdpowiedzUsuńOglądałam film i bardzo chcę przeczytać książkę. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż jako dziecko nie przepadałam za cyrkiem. Chcę tę książkę przeczytać, na szczęście jest w pobliskiej bibliotece. Kiedy tylko uporam się z pozycjami, które nazbierały mi się ostatnimi czasy, sięgnę po "Wodę dla słoni". :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tę książkę, jak najbardziej ; > Wydaje mi się, że trafi w mój gust ^ 6
OdpowiedzUsuńJa póki co oglądałam tylko film, podobał mi się polski wątek no i zdjęcia, chciałabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele pochlebnych recenzji tej książki, więc kiedyś i ja będę musiała ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Lubię opowieści o weterynarzach. Jeśli na dodatek pracują oni w cyrku to już w ogóle jestem szczęśliwa ;) Nie wiedziałam, że film "Woda dla słoni" to ekranizacja książki - co prawda nie widziałam go jeszcze, ale wiele o nim słyszałam. Co do lektury - rany, nie wiem kiedy ja znajdę na nią czas! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli mogę coś zaproponować, zachęcam do wzięcia udziału w projekcie: rozmawiajmy.blogspot.com
Szczerze mówiąc to nie wiem co mam sądzić o tej książce. Z jednej strony jestem jej ciekawa, a z drugiej coś mi mówi, że to nie dla mnie. Jednak pewnie kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam ją dla mamy jakiś czas temu. Teraz muszę podwedzić i sama przeczytać :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFilmu jeszcze nie oglądałam, więc postaram się wstrzymać do momentu, kiedy przeczytam książkę. Skoro jest oryginalna, to powinna przypaść mi do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oryginalne książki, więc to oczywiste, że się za nią zabiorę :) Okładka faktycznie wiele osób może raczej odstraszyć, niż przyciągnąć, ze mną przynajmniej to zrobiła, ale tak jak Ty czytałam wiele dobrych opinii i postanowiłam dać jej szansę :) Jak widzę po Twojej recenzji, postępuje słusznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Widziałam film. Podobał mi się. Chociaż sceny gdy słoń był bity, nie należały do przyjemnych. Z pewnością przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuń