czwartek, 19 stycznia 2012

Carol. Opowieść wigilijna - Bob Hartman

„Często bywa tak, że człowiek zadowala się tym, co ma pod ręką i po prostu korzysta z życia, zapominając lub próbując zapomnieć o osobie, którą naprawdę kocha”.

Któż z nas nie zna Opowieści wigilijnej Charlesa Dickensa? To właśnie na motywach tej książki Bob Hartman oparł swoją historię. Główny bohater - Jack O’Malley, będący współczesną wersją Scrooga, jest zapatrzonym w siebie bogaczem i egoistą. Nie znosi Bożego Narodzenia i śniegu, a ludzie biegający za prezentami i cała świąteczna atmosfera doprowadzają go wprost do szału. Pragnąc choć na chwilę odpocząć od panującego dookoła zgiełku wstępuje do kawiarni, gdzie niespodziewanie spotyka tajemniczą i piękną Carol. W niewyjaśniony sposób całe życie nagle staje mu przed oczami. Kobieta zabiera go bowiem w niezwykłą podróż, dzięki której Jack nie tylko przypomina sobie swoją przeszłość i to, kim kiedyś był, ale zagląda także do przyszłości.

Brzmi dosyć banalnie i rzeczywiście autor nie wykazał się tutaj zbytnią oryginalnością. Książka napisana jest prostym językiem, czyta się ją bardzo szybko. Raczej nie oczaruje nas styl, nie zachwycą bohaterowie, ale mam wrażenie, że nie o treść tu chodzi, ale o przesłanie. Hartman umyślnie wykorzystał wyświechtany już dosyć wątek podróży w czasie i przemiany głównego bohatera zaczerpnięty wprost z Dickensowskiej Opowieści wigilijnej po to, żeby pokazać nam, co w życiu tak naprawdę się liczy. Zmusza nas do zastanowienia się nad tym, jak łatwo w codziennym pędzie zatracić samego siebie, pogubić się. Jak łatwo odepchnąć na bok pewne wartości i zapomnieć o młodzieńczych marzeniach. Ostatecznie zaczynamy zadawać sobie pytania, czy jesteśmy tym, kim chcieliśmy być, czy zrobiliśmy wystarczająco dużo?

Może się wydawać, że Hartman stworzył historię idealnie wpisującą się w świąteczny klimat i chociaż Boże Narodzenie mamy już za sobą, to myślę, że zimowa aura za oknem jak najbardziej sprzyja takim lekturom. Już patrząc na samą okładkę niemal wyczuwa się zapach świąt - pierniczków, pomarańczy, choinki… Myślę, że wato poświęcić chwilę dla tej książki, bo choć to jest to prosta historia, to na pewno skłoni wielu z was do przemyśleń.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa PROMIC za co bardzo dziękuję.


Moja ocena: 4/6

14 komentarzy:

  1. Ja lubię czytać o okresie Bożego Narodzenia ze względu na porę roku :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię ten świąteczny klimat, więc czemu nie:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo iż święta dawno za nami, to jednak zawsze mile wracam do tej magicznej aury, dlatego chętnie przeczytam tę książkę w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno przeczytam :) Lubię taką świąteczną atmosferę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowieść wigilijna mi się nie podobała, a ta no nie wiem ! musiałbym się zastanowić :D Teraz czytam "Pokutę" Iana McEwana :) Zapraszam do mnie ;) Na recenzję Titanica :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie za dużo już jest na rynku książkowych, czy tez filmowych wersji "Opowieści wigilijnej" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszalam już o tej książce. Na razie czeka w kolejce. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może jednak na nią się skuszę? Jakoś ostatnio naszła mnie ochota na takie klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam już jedną recenzję tej książki :) Do kolejnych świąt został rok... także na razie nie skorzystam z kupna tej pozycji :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam wolę oryginał Dickensa. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to się dzieje, że większość książek napisanych na podstawie (na bazie pomysłu) "Opowieści Wigilijnej", posiadają sobie to coś/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam w planach ;) Jestem jej strasznie ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba wolę "Opowieść wigilijną", tą prawdziwą. Ale jeśli będę miała okazję to przeczytam z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że książka może mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń