Małgorzata
Warda - pisarka, malarka, rzeźbiarka, debiutowała w roku 2005 książką Dłonie.
Lena
ma jedenaście lat kiedy jej młodsza siostra, Sara, wychodzi pobawić się na plac
zabaw i znika bez śladu. Pomimo interwencji policji dziewczynki nie udaje się
odnaleźć. Choć od tamtych wydarzeń minęło przeszło osiemnaście lat, a Lena jest
już dorosłą kobietą, wciąż nie potrafi pogodzić się ze stratą ukochanej
siostry.
Agnieszka
mieszka we Francji i jest córką polskiej emigrantki. Jej relacje z matką nie układają
się najlepiej, ale poza nią nie ma praktycznie nikogo. Coraz częściej
zastanawia się nad tym, dlaczego nie ma żadnych krewnych i z jakich powodów jej
matka zerwała całkowicie kontakty z rodziną. W końcu dziewczyna odkrywa
zaskakująca prawdę o sobie samej.
Trzecią
bohaterką jest Monika Litwin - ofiara psychopaty, który przez wiele lat trzymał
ją w zamknięciu, zupełnie odizolowaną od świata zewnętrznego. Powrót do normalności
będzie kosztował ją sporo wysiłku, zwłaszcza, że w pewnym sensie czuję się na
zawsze związana ze swoim oprawcą.
Trzy, na pozór niezwiązane ze sobą historie, umiejętnie splecione w jedną całość.
Zakończenie, którego wcale się nie spodziewałam i natrętna myśl, która przez
cały czas plącze się gdzieś w głowie: co stało się z Sarą?
Warda
napisała historię, która wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Bardzo
przypadł mi do gustu styl autorki. Mam wrażenie, że mogłaby napisać powieść,
której fabuła „nie trzyma się kupy”, a pomimo tego delektowałabym się każdym zdaniem.
Mocną stroną książki są też świetnie nakreślone portrety psychologiczne
głównych bohaterek. Nie miałam problemu żeby wczuć się w ich losy, współczuć im
i śledzić ich poczynania. Fabuła jest ciekawie skonstruowana i praktycznie do
samego końca zastanawiamy się w jaki sposób ostatecznie wszystkie wątki się
rozwiążą.
Warda
porusza ciekawy i dosyć rzadko spotykany w literaturze temat, jakim są
zaginięcia dzieci. Bardzo realnie oddaje dramat rodzin dotkniętych tych problemem
i przez lata nie potrafiących pogodzić się ze stratą. Okazuje się, że złe
wieści są lepsze niż ciągłe oczekiwanie na jakiekolwiek informacje. Niezamknięte
sprawy z przeszłości sprawiają bowiem, że trwamy w zawieszeniu i nie możemy ruszyć do
przodu, żyć własnym życiem. Autorka porusza też kwestie związane z
poszukiwaniem własnej tożsamości oraz syndromem sztokholmskim.
Nikt
nie widział, nikt nie słyszał… to książka, która skłoniła mnie do zastanowienia
się nad przewrotnością losu. Ile zależy od nas samych, a ile od przypadku, czy
szczęścia? W jaki sposób jedna chwila może odmienić nasze życie? Jak uporać się
ze stratą i demonami przeszłości? Warda nie daje gotowych rozwiązań, raczej
pobudza do myślenia, a to się ceni.
Moja ocena: 4,5/6
Książka
przeczytana w ramach wyzwania Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
oraz Z literą w tle.
Moje plany na sierpień obejmowały właśnie tę książkę, ale się nie wyrobiłam. Mimo wszystko nie zrezygnuję z niej, bo bardzo interesuje mnie temat zaginięć. Twoja recenzja to dodatkowa zachęta :)
OdpowiedzUsuńCzytałam. Nie mogłam się od niej oderwać, a potem jeszcze długo odbijała się echem w mojej głowie. I wciąż zadawała pytania i skłaniała do refleksji. Poruszyła mnie bardzo. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła - z chęcią przeczytam, domyślam się, że to mocna literatura. :)
OdpowiedzUsuńTemat w literaturze bardzo rzadko poruszany, ale w rzeczywistości bardzo aktualny. Bardzo chętnie sięgnę po ten tytuł- nie wiem czy to jakieś moje zboczenie ale "lubię" czytać o cierpieniu, ale w takim sensie lubię jak książka mnie sponiewiera, że sama wczuję się na tyle w jej klimat, że łzy polecą jak wodospad.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości autorki, ale chętnie bym naprawiła swój błąd nieznajomości ):
OdpowiedzUsuńUwielbiam ksiązki, które poruszają ważne dla mnie tematy. Ta pozycja wydaje mi sie idealną dla mnie lekturą. Musze przeczytac.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona polska autorka. Bardzo miła osoba, byłam na jej spotkaniu autorskim w związku z wydaną wówczas książką: "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Świetna książka polecam Ci ją, oraz ostatnią książkę tej autorki "Jak oddech". Jestem jej zagorzałą fanką jak widać;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Zaciekawiłaś mnie. Może przeczytam, choć mam tyle odłożonych nie przeczytanych książek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTwórczość tej autorki poznałam dzięki książce ,,Dziewczynka, która widziała zbyt wiele'' i przyznam, że nawet całkiem mi przypadła do gustu owa historia, dlatego, jak trafi się okazja, to chętnie poznam powyższą powieść, gdyż jej tematyka jest szalenie intrygująca i wartościowa zarazem.
OdpowiedzUsuńLektura byla dla mnie dosyc gorzka, bo uswiadomila mi, ze moge niewiadomo jak sie starac, to i tak wiele zalezy po prostu od okolicznosci, bycia w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiedniej porze.
OdpowiedzUsuńDobra ksiazka.
Mam w planach twórczość Wardy, bo wszyscy chwalą :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę już od jakiegoś czasu. Chętnie ją przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce i mimo tego, że fabuła wydaje się nieco nieprawdopodobna to postaram się zaryzykować i sięgnąć po twórczość Wardy.
OdpowiedzUsuńO tej książce było głośno jakiś czas temu. Cały czas mam ją w planach i liczę, że uda mi się ją niedługo przeczytać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada! : D
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie :)
Na mojej półce leżą już dwie pozycje pani Wardy, w tym właśnie "Nikt nie widział, nikt nie słyszał...", a ja jeszcze nie sięgnęłam po żadną z nich. Muszę to nadrobić, bo widzę, że warto.
OdpowiedzUsuńKażda książka Wardy ma coś w sobie, co pozwala mi na zainteresowanie się nimi; nie inaczej jest z tą, o której piszesz powyżej. Także przeczytam ją na pewno.
OdpowiedzUsuń