Aleksander
Sołżenicyn - rosyjski pisarz, w 1970 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla za
całokształt twórczości.
W
swojej powieści, jak możemy się zresztą domyślić po tytule, Sołżenicyn przedstawił
losy pacjentów oddziału onkologicznego. Pochodzą oni z różnych warstw
społecznych, mają odmienne poglądy polityczne, przekonania i podejście do
życia, jednak łączy ich jedno - rak. Na tak straszliwą diagnozę pacjenci reagują
bardzo różnie. Jedni nie widzą dla siebie już żadnej nadziei i z rezygnacją
czekają na nieuchronny koniec, inni wciąż wierzą, że pokonają chorobę i
wyzdrowieją. Są też tacy, którzy niedowierzają w to, co mówią lekarze. Nie
dopuszczają do siebie myśli, że choroba mogła dotknąć właśnie ich. Wszyscy są
codziennie badani, naświetlani, przyjmują leki i zastrzyki, cierpią i boją się
o swoje życie. Ta ponura szpitalna atmosfera sprzyja dyskusjom na temat sensu ludzkiego
istnienia i kondycji otaczającego świata. W rozmowach każdy z pacjentów
reprezentuje odmienne stanowisko, ale w obliczu śmierci wszyscy staja się równi.
Przedstawiony
w powieści szpital jest instytucją mającą na celu ratowanie ludzkiego życia, niestety
równie ważne okazują się statystyki. Szpital ukazany przez Sołżenicyna ma
wymiar symboliczny i można go odczytywać jako alegorię państwa totalitarnego. W
powieści mamy wielu bohaterów, ale na pierwszy plan wysuwa się dwóch: Oleg
Kostogłotow - łagiernik i zesłaniec oraz Rusanow - zwolennik panującego systemu. Ciekawa
postacią jest również Szułubin - ofiara systemu. Cała trójka według mnie
idealnie oddaje pełny obraz ówczesnego państwa rosyjskiego. Ci, którzy choć w
niewielkim stopniu znają życiorys Sołżenicyna, doszukają się też w powieści elementów
biograficznych. Autor był skazany na obóz pracy, zmagał się także z nowotworem,
podobnie jak bohaterowie jego książki.
Oddział
chorych na raka uświadamia czytelnikowi wiele uniwersalnych prawd. Niezależnie
od poglądów, pochodzenia, czy piastowanego stanowiska, wobec choroby i śmierci
jesteśmy jednakowo bezbronni. Każdy pacjent po przyjściu do szpitala otrzymał szary,
obwisły szlafrok, który stał się dla mnie symbolem równości. Wszyscy bowiem cierpią
jednakowo i odczuwają ten sam paraliżujący strach przed śmiercią. Powieść
ukazuje nam również obraz ówczesnego systemu i choć autor nigdzie wprost nie
wyraża swojego stanowiska, warto czytać między wierszami. Mnogość bohaterów i
ich zróżnicowanie pod względem ideologicznym pozawala czytelnikowi poznać różne
punkty widzenia i dokonać własnej oceny.
Ciężko
mi ocenić tą powieść. Chyba spodziewałam się po niej trochę czegoś innego.
Myślałam, że autor przede wszystkim skupi się na ukazaniu cierpienia ludzi
chorych na raka, ale był to raczej tylko pretekst do przekazania głębszych
prawd. Czytanie całości szło mi dosyć opornie, ale książka wymaga skupienia i
refleksji, inaczej nie odkryjemy tego, co w niej najważniejsze. Mam
zastrzeżenia co do zakończenia. Wciągnęły mnie losy bohaterów i nagle cała
historia po prostu się urwała, zostawiając czytelnika z uczuciem niedosytu. I chociaż
lubię otwarte zakończenia, w tym przypadku czułam się rozczarowana. Oddział
chorych na raka wielu uważa za arcydzieło literatury i książkę, którą
koniecznie trzeba przeczytać. Ja przeczytałam, ale do zachwytów się nie dołączę,
bo aż pod tak wielkim wrażeniem niestety nie byłam. A Wy czytaliście? Jakie macie
zdanie?
Moja ocena: 4/6
Ta książka wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńPo Sołżenicyna mam zamiar sięgnąć, ale jeszcze nie wiem, od której pozycji zacznę. Być może będzie to "Archipelag Gułag", a może coś innego... W każdym razie - przypomniałaś mi o nim :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Lubię podobną tematykę. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńKolega wspominał mi kiedyś o pozycji tegoż autora, wydaje mi się, że mówił właśnie o tym tytule, jednak ręki nie dam sobie uciąć. W każdym razie - skusiłabym się z chęcią, wiedząc, że nie mam nic innego na głowie, by w 100% skupić się na lekturze.
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam żadnej książki autora i myślę, że pora to zmienić. Nie wiem jednak, czy akurat ta książka jest dobra na początek.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam...lata temu. Chyba muszę sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, a chciałabym. Swego czasu podjełam próbę czytania "Archipelagu...", ale byłam za młoda... powrócę zapewne w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po tę książkę, bo lubię kiedy treść jest metaforyczna, czy wręcz symboliczna. Poza tym, tematyka jaką podejmuje autor to spory kaliber, a ja lubię mocować się z takimi tekstami.
OdpowiedzUsuńPlanowałam w wakacje przeczytać kilka książek o chorobach śmiertelnych (acz nie nowotworach), do projektu, którym się zajmuję, ale myślę, że ta też mogłaby mi w pewien sposób pomóc.
OdpowiedzUsuńCo do zakończenia, czasem bardzo denerwujące jest, kiedy autor nie potrafi zakończyć książki - ja ostatnio zawiodłam się na końcówce "Kodu Leonarda da Vinci", przez co moja ocena poszła o 2 w dół.
Bardzo ciekawy blog. Widzę, że w przeszłości recenzowałaś ciekawe książki, które czytałam, bądź chcę przeczytać, dlatego ez wahania obserwuję :)
Książka zapewne niesie wielkie przesłanie, ale tym razem nie przeczytam - ponieważ jest to ciężki temat, nie chcę czytać o chorobach.
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać o chorobach, zwłaszcza tych nieuleczalnych. Po prostu boję się takiej tematyki, gdyż wzbudza we mnie wielki, nieuzasadniony lęk. Dlatego wiem, że na pewno nie skuszę się na powyższą książkę. Szkoda jednak, że ty czułaś po tej lekturze pewien niedosyt. Ja osobiście nie znoszę otwartych zakończeń. więc zapewne ten aspekt mnie by irytował.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się interesująca i w przyszłości chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie znam jej, ale mam w planach, bo to moja tematyka. Kurcze, szkoda, że nie zachwyciła Cię aż tak...
OdpowiedzUsuńCiężki temat. Nie wiem czy się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale bardzo bym chciała bo ostatnio za dużo w moim życiu książek lekkich - odrywających od ziemi.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo interesująca recenzja, pozdrawiam :)
Mam wiele "miłych" doświadczeń z rakiem, więc wolę nie sięgać po tą książkę. Dla osoby z wielką wyobraźnią - taką jak ja - taka książka jest zabójcza :)
OdpowiedzUsuńhttp://art-forever-in-my-mind.blogspot.com/
Klasyka - mam nadzieję, że wkrótce uda mi się poznać tą historię. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam na swojej liście. Temat trudny, nie każdy więc przez książkę przebrnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSołżenicyna czytałam do tej pory tylko "Jeden dzień Iwana Denisowicza". Przymierzałam się też do książki "Archipelag GUŁag", którą mam nadzieję kiedyś przeczytać. Nad tytułem o którym piszesz też mogłabym się zastanowić, ale jednak "Archipelag..." ma pierwszeństwo na mojej liście.
OdpowiedzUsuń