piątek, 15 kwietnia 2011

Buszujący w zbożu- Jerome David Salinger


Salinger to amerykański pisarz o polskich korzeniach. Jego jedyną opublikowaną powieścią jest Buszujący w zbożu (1951r.) W Polsce książkę wydano w roku 1961.

Tytuł jest nawiązaniem do wiersza Roberta Burnsa:



Kiedy ktoś napotka kogoś
kto buszuje w zbożu
Kiedy kto całuje kogoś
czy ktoś płakać ma?
Kiedy kto napotka kogoś
kto buszuje w polu
Kiedy kto całuje kogoś
czy świat wiedzieć ma?

Głównym bohaterem jest szesnastoletni Holden Caulfield. Zostaje on wyrzucony ze szkoły, jednak zanim zdecyduje się wrócić do domu "buszuje" po Nowym Jorku. Cała książka jest "gadaniną" Holdena właśnie z tego czasu, gdy szwęda się po mieście.

Na pierwszy rzut oka bohater wydaje się aroganckim i znudzonym życiem dzieciakiem. Na niczym mu nie zależy, wszystko krytykuje i jest wiecznie niezadowolony. Często mówi i działa bez zastanowienia. Pozorny infantylizm i gadanina praktycznie o niczym, jaką serwuje nam Caulfield okazuje się jednak mieć jakiś sens. Bohater jest typem buntownika. Nie godzi się z tym, co go otacza. Denerwuje go konsumpcyjny styl życia ludzi, ich konformizm i hipokryzja, którymi pogardza. Znajduje się na takim etapie, kiedy sam nie wie dokładnie czego chce, ale wie, co mu się nie podoba.

Książka nie ma porywającej fabuły, nie ma tu niespodziewanych zwrotów akcji ani zaskakującego zakończenia. Główny bohater może niektórych bardzo irytować swoim stylem mówienia i podejściem do życia. Jest w nim jednak coś, co każdy z nas może znaleźć w sobie- pewien rodzaj buntu. Czasem ma się odczucie, że cały świat jaki nas otacza jest zakłamany i sztuczny. Każdy dokądś pędzi, coś chce osiągnąć, tylko po co? Trudno w tym wszystkim odnaleźć własną drogę, zdecydować czy chcemy płynąć bezpiecznie z prądem, niekoniecznie tam, gdzie byśmy chcieli, czy może popłynąć w przeciwnym kierunku i zaryzykować, że nigdzie nie dotrzemy? Czy w beznadziejności codziennego życia da się w końcu odnaleźć jakiś sens i cel?

Myślę, że większość z was już tę książkę czytała. Ja osobiście sięgnęłam po nią głównie z ciekawości, bo ponoć często znajdywano ją na półkach różnych psychopatów i chciałam się dowiedzieć dlaczego? :) Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu mam bardzo mieszane uczucia i ciężko mi ją ocenić. Z jednej strony mam wrażenie, że książka do niczego nie prowadzi, a z drugiej strony polubiłam głównego bohatera i rozumie jego stosunek do świata. Na pewno przemyślenia Holdena nie pozostały mi obojętne, ale zamiast skłonić do refleksji wywołały u mnie poczucie jakiejś takiej rezygnacji i bezsensowności... Może za jakiś czas jeszcze raz przeczytam i odkryję na nową tę książkę. A wam jak się podobała?

Moja ocena: 3,5/6

9 komentarzy:

  1. Pamiętam, że czytałam ją jakiś czas temu i mi się podobała. Będę jednak musiała jeszcze raz ją przeczytać, bo jak wiadomo z biegiem lat zmienia się sposób patrzenia na pewne sprawy:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szchitt ma świetne książki.
    Super język i w ogóle,

    I naprawdę szczerze polecam wszystkie jego książki (choć sama wszystkich jeszcze nie przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jeszcze nie czytałam, ale mam na liście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę książkę, nie wiem, jak zareagowałabym na nią teraz, ale mając 18 lat byłam pod ogromnym wrażeniem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za komentarz :)
    Zgadzam się, że lista książek do przeczytania po rundce po blogach znacznie się wydłuża. Oczywiście tę pozycję również dopisuję do "chcę przeczytać".

    Swoją drogą bardzo przyjemy blog, dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję się bez bicia, że nie czytałam tej książki, ale jeśli miałabym to zrobić, to również z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzmianką o psychopatach mnie zachęciłaś ;) Jak znajdę to przeczytam ;] Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja cały czas nie mogę rozgryźć tego, co w tej książce zainspirowało Chapmana do zabójstwa Johna Lennona...

    OdpowiedzUsuń