piątek, 23 listopada 2012

Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson


Stieg Larsson to autor znanej chyba wszystkim (przynajmniej ze słyszenia) trylogii Millenium. Pierwsza część - Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet zrobiła na mnie duże wrażenie, dlatego z ogromną ciekawością zabrałam się za czytanie drugiego tomu i na szczęście ani trochę się nie zawiodłam.

Upływa rok od wydarzeń przedstawionych w części pierwszej i rok od kiedy Lisbeth Salender zerwała kontakt ze wszystkimi i po prostu zniknęła nie dając znaku życia. Wykorzystała ten czas na podróże i odpoczynek, po czym po roku najzwyczajniej w świecie postanowiła wrócić do Szwecji.

Tymczasem do redakcji Millenium trafia Dag Svenson i Mia Bergman, którzy są w posiadaniu ciekawych materiałów dotyczących między innymi handlu kobietami. Redakcja gazety postanawia wykorzystać te informacje i szykuje się do opracowania serii artykułów, które mają się pojawić w jednym z numerów tematycznych Millenium. Planowana jest też publikacja książki, która zdemaskuje wiele znanych i szanowanych osób mających powiązania z sexhandlem.

Niestety kiedy prace nad książką zbliżają się ku końcowi, Dag i Mia zostają brutalnie zamordowani w swoim mieszkaniu. Niemal w tym samym czasie ginie Bjurman - opiekun prawny Lisbeth i to właśnie ona szybko zostaje główną podejrzaną. Potrójne morderstwo od razu przyciąga uwagę mediów, które nagłaśniają całą sprawę i piszą o Salender jako niepoczytalnej i zdolnej do wszystkiego morderczyni. Wydaje się, że wyrok w tej sprawie już zapadł, a jedyną osobą, która nie wierzy w winę Lisbeth jest Mikael Blomkvist. Postanawia na własną rękę rozpocząć śledztwo i odkryć, kto stoi za tymi trzema morderstwami.

Czy przeczucie nie myli Blomkvista i Salender rzeczywiście jest niewinna? Zdążył już się przecież przekonać, że ta dziewczyna, doprowadzona do ostateczności, potrafi być agresywna. Czy na tyle żeby być w stanie z zimną krwią zabić trzy osoby? Może media mają rację pisząc o niej jako psychopatycznej morderczyni?

Mam nadzieję, że to, co napisałam wystarczy żeby zachęcić Was do sięgnięcia po drugą cześć trylogii Larssona, jeśli oczywiście jeszcze jej nie znacie. Dla mnie okazała się nieco lepsza od Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, gdzie początek był według mnie zbyt rozwlekły i przez to nico nużący, tutaj akcja rozkręca się znacznie szybciej. Pojawia się wiele nowych bohaterów, jednak na pierwszy plan wysuwa się Lisbeth Salender i cieszę się, że autor poświęcił więcej uwagi akurat tej postaci. Poznajemy wiele bolesnych wspomnień z jej przeszłości, a tym samym zaczynamy rozumieć jej dystans do ludzi i świata, wyobcowanie, nieufność. Jest to postać niezwykle wyrazista, którą albo się lubi albo nie. Ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Lisbeth to od teraz jedna z moich ulubionych bohaterek literackich. Warto też wspomnieć o samym zakończeniu, które choć trochę mało wiarygodne pozostawia czytelnika w niepewności i zachęca do sięgnięcia po ostatni tom, który za niedługo sama mam nadzieję przeczytać :)

Recenzję pierwszej części znajdziecie tutaj:
1. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Moja ocena: 5,5/6

25 komentarzy:

  1. Czytałam "Mężczyzn,..." i przyznaję, że była do dobra książka. Teraz czekam na okazję, aby przeczytać drugą część. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tego autora, a ta książka zapowiada się genialnie. Literatura, według mnie, dużo lepsza od filmów na jej podstawie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na świeżutką recenzję "Gangstera" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To juz klasyk kryminalu, ktory trzeba koniecznie przeczytac :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też bardzo ucieszył rozwinięty wątek Lisbeth. To właśnie po drugiej części trylogii stwierdziłam, że jest to jedna z moich ulubionych postaci kobiecych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już tą część i muszę przyznać, że faktycznie jest lepsza od pierwszej;). Teraz przymierzam się do ostatniej;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupiłam całą trylogię córce na gwiazdkę w ubiegłym roku, ona już przeczytała a ja może kiedyś tez znajdę na nią czas.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Stoi cała trylogia u mnie na półce już chyba od roku, a ja jeszcze nie miałam okazji po nią sięgnąć, lecz muszę to szybko nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam, ale nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  9. Koniecznie muszę przeczytać tę trylogię:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Do tej pory oglądałam jedynie film. Był całkiem interesujący. Ciekawa jestem tej części.

    OdpowiedzUsuń
  11. Również nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po 3 część tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co do początku pierwszej części, to się zgodzę - zbyt rozwlekły i nudnawy. Jednak "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" podobało mi się bardziej pod względem fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  13. A mi się o wiele bardziej podobały część pierwsza i trzecia, ta wyjątkowo do mnie nie przemówiła. Uwielbiam Salander, ale w tej książce jakoś zabraklo mi ciekawej fabuły, bo odniosłam wrażenie, że ten temat z sexhandlem był wymyślony na siłę, żeby go dopasować do Salander. Ale "Zamek z piasku, który runął" jest 100 razy lepszy :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Już od jakiegoś czasu czaję się na tę serię i myślę, że pchnęłaś mnie do przodu z tym czajeniem :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  15. Trylogię Millenium czytałam i kocham! Jednak moim zdaniem pierwsze część była lepsza od drugiej;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście, że słyszałam o tej trylogii. Czytywałam też wiele recenzji książek wchodzących w jej skład. Jednak samą lekturę powieści mam nadal przed sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Skandynawskie kryminały zawsze mają u mnie zielone światło:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Też bardziej podobała mi się "Dziewczyna..." niż tom pierwszy. A o Lisbeth Salander można by pisać i pisać. Bardzo porządna literatura. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam całą trylogię, ale ciągle jakoś ciężko mi się do niej przybrać. Muszę jednak w końcu wziąć się za to, bo książki stoją i zbierają tylko kurz. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. niestety, pierwszą część znam tylko z przeczytanych recenzji i jak na razie nie planuję tego zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju, co to się porobiło? Wchodzę na trzeciego z rzędu bloga z obserwowanej przeze mnie listy i wszyscy piszą o Trylogii Larsona :)
    No cóż, pozostaje mi tylko po raz kolejny napisać, że każda książka z osobna tworzy niesamowity klimat, a wszystkie razem tworzą integralną całość, którą naprawdę warto przeczytać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Do tryllogi Larssona zabieram się już od dawna. Mam ją w postaci e-booka, ale chciałbym móc pochwalić się nią na swojej półce w wersji papierowej.

    OdpowiedzUsuń
  23. No cóż, mnie bardziej spodobała się pierwsza część serii:) Jak obserwuję, zdania są podzielone...

    OdpowiedzUsuń