Emilly Giffin porzuciła karierę prawniczą żeby zostać pisarką. W 2001 roku przeniosła się z Nowego Jorku do Londynu, gdzie znalazła wydawcę. W Polsce ukazało się jak dotąd pięć jej powieści: Coś pożyczonego, Coś niebieskiego, Dziecioodporna, Sto dni po ślubie i Siedem lat później.
Claudia i Ben są małżeństwem doskonałym. Kochają się, świetnie dogadują i obydwoje nie chcą mieć dzieci. Cały wolny czas mogą poświęcać sobie i pracy. Ta sielanka niestety kończy się w dniu, kiedy Ben odkrywa, że jednak pragnie zostać ojcem. W przypływie emocji Claudia postanawia wyprowadzić się na jakiś czas ze wspólnego mieszkania i dać Benowi czas na przemyślenie decyzji. Czuje się oszukana i nie rozumie dlaczego mąż tak nagle zmienił stanowisko wobec kwestii posiadania dzieci. Liczy, że jest to chwilowy "kaprys" i za kilka dni stęskniony Ben zadzwoni i poprosi żeby wróciła do domu. Niestety z każdym kolejnym dniem jej telefon milczy. Claudia nie ma jednak wątpliwości. Nie zdecyduje się zostać matką nawet w imię ratowania swojego małżeństwa. Jedynym rozwiązaniem wydaje się być rozwód.
Po rozwodzie Claudia nie może zapomnieć o Benie, wciąż go kocha. Próbuje jednak żyć normalnie i nawet zaczyna spotykać się z Richardem, z którym pracuje. Miłości do męża nie jest jednak w stanie wymazać żaden przelotny romans. Clauda zaczyna mieć wątpliwości, czy rozwód był faktycznie jedynym rozwiązaniem. Może powinna była zdecydować się na dziecko żeby uszczęśliwić Bena i zatrzymać go przy sobie? Tylko czy warto poświęcać przy tym własne przekonania?
Zawsze omijałam książki Emilly Giffin, bo wydawały mi się literaturą raczej niskich lotów. W końcu skusiłam się na Dziecioodporną, ponieważ podejmuje według mnie ciekawy temat. W obecnych czasach, kiedy kobiety mają coraz więcej do powiedzenia, a feministki głoszą swoje sztandarowe hasła, kwesta posiadania (lub nie) dzieci wcale nie jest taka prosta. Kobiety teoretycznie mają prawo świadomie i dobrowolnie podjąć decyzje o macierzyństwie, ale jak postrzegana jest kobieta, która na macierzyństwo się nie godzi? Kobieta, która wbrew wszelkim normom społecznym, z własnej woli rezygnuje z posiadania dziecka?
Książka na pewno nie jest dogłębną analizą kobiecej psychiki i trzeba się raczej nastawić na lekką, przewidywalną, ale całkiem przyjemną lekturę, niż na psychologiczne studium przypadku. Nie spodobało mi się w niej zwłaszcza to, że tak naprawdę problem został przedstawiony tylko z perspektywy głównej bohaterki- Claudii. Cała wina za zrujnowanie małżeństwa spada na nią. To ona musi poświęcić swoje stanowisko i poglądy w imię miłości. To ona jest postrzegana jako egoistka. A skoro Ben był takim cudownym mężem to dlaczego nie mógł zrezygnować z dzieci, żeby nie stracić żony? Czy w małżeństwie ma jakikolwiek sens ustalanie sztywnych zasad? Jeszcze wiele innych pytań nasunęło mi się podczas czytania i dlatego, pomimo, że nie była to szczególnie ambitna książka, nie uważam żebym zmarnowała przy niej czas. A wy co myślicie o książkach tej autorki? Polecacie którąś szczególnie?
Moja ocena: 4/6
Mam ochotę na coś tej autorki, ale z drugiej strony, tyle jest czytadeł, szkoda czasu...
OdpowiedzUsuńSkoro to lekka i przyjemna lektura, to z przyjemnością sięgnę:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńA ja nie przepadam za książkami lekkimi i przyjemnymi. Preferuję książki, które wymagają od nas przemyśleń, analizy czy dalszych poszukiwań. Oczywiście, od czasu do czasu niezbędne jest takie proste czytadło, ale teraz książce mówię nie. Zobaczymy, może kiedyś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPoza tym zachęcam Cię do "Kochanic", tak jak pisałam, polecam nie tylko fanom powieści historycznych. Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych, będę wpadać częściej
Lubię książki lekkie, ale pozycje tej autorki mnie odstraszają.
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę spróbować przeczytać choć jedną pozycję Griffin ,ale z drugiej strony jest mnóstwo lekkich czytadeł ,pośród których jej książki się niczym nie wyróżniają ,więc zostawiam te powieści na moment ,gdy będę chciała przeczytać coś tak lekkiego i niewymagającego,a pod nosem nie będę miała żadnej innej książki :-)
OdpowiedzUsuńMam w bardzo poważnych planach zapoznanie się z Giffin - z całą serią jej książek:)
OdpowiedzUsuńPrzedstawiłaś dokładnie te same problemy, które i ja miałam z "Dziecioodporną". Problem poruszony przez Giffin jest ważny, niestety miałam przez cały czas wrażenie, że został spłycony. Zakończenie tylko mnie w tym utwierdziło. Czy można świadomie podjąć decyzję, że nie chce się mieć dzieci i wstąpić w związek małżeński? Co jeśli jedna ze stron zmieni zdanie? Chciałabym przeczytać książkę, która głębiej opisywałaby ten problem. Ta niestety proponuje tylko lekką historię o miłości :( Z pozostałych książek Giffin - czytałam "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego" - bardziej podobała mi się ta pierwsza, druga raczej mnie zirytowała ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie książki Giffin poza tą najnowszą. Z przeczytanych obecnie podobało mi się njabardziej "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego". "Dziecioodporna" to w moim odczuciu najsłabsza książka tej pisarki, czytałam ją w pewnym momencie z niechęcią. Opinie powiadają, że ta najnowsza to według wielu, jak do tej pory najlepsza pozycja w dorobki autorki :)
OdpowiedzUsuńZ początku jak był szum w okół niej to nawet miałam zamiar ją przeczytać, ale teraz nie wiem sama ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio nabrałam ochoty na lekturę jakiejś książki tej pani. Może padnie właśnie na "Dziecioodporną". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar zapoznać się z twórczością Emily Giffin, ponieważ do tej pory nie miałam okazji tego zrobić. Prawdopodobnie rozpocznę przygodę z którąś z jej książek w czasie wakacji:))
OdpowiedzUsuń