Astrid
Rosenfeld - urodziła się w Kolonii, pracowała w branży filmowej, Dziedzictwo
Adama jest jej debiutancką powieścią.
„Czy
nasze przeznaczenie wyznaczają ludzie, których spotykamy, czy też spotykamy
ludzi, dlatego że idziemy za swoim przeznaczeniem? Żebyśmy mogli stać się tym,
kim mieliśmy być od początku?”
Na
początku książki poznajemy Edwarda Cohena, który od dziecka słyszy, że jest
bardzo podobny do swojego stryjecznego dziadka Adama. Nie wie o nim jednak zbyt
wiele, gdyż Adam uchodzi w rodzinie za czarną owcę i krewni niechętnie go
wspominają. Któregoś dnia Edward nieoczekiwanie znajduje na poddaszu mieszkania
swoich dziadków dziennik Adama i w taki właśnie sposób poznaje jego niezwykłą
historię…
Notatki
z dziennika znalezionego przez Edwarda przenoszą nas do Niemiec lat
trzydziestych. Adam jest żydowskim chłopcem i ogromnym marzycielem, ma jednak
spore trudności z nauką. Wbrew temu co sądzi jego ekscentryczna babka Edda nie
posiada też żadnych szczególnych talentów. Wie natomiast czym jest pierwsza
prawdziwa i wielka miłość. Czas płynie, a sytuacja polityczna coraz bardziej
się pogarsza. W końcu rodzina Cohenów rozpoczyna przygotowania do ucieczki z
Niemiec. Tymczasem znika bez śladu Anna - ukochana Adama. Wiedziony silnym uczuciem i nieznający
strachu Adam opuszcza rodzinę, porzuca dotychczasową tożsamość i wyrusza na
poszukiwania miłości swojego życia. Czy jednak uda mu się ją odnaleźć i dokąd
zawiodą go te poszukiwania?
Przyznaję,
że początkowo podchodziłam do tej książki raczej sceptycznie i to głównie za
sprawą niezbyt pochlebnych opinii, jakie o niej czytałam. Sama będąc świeżo po
lekturze mogę stwierdzić, że wcale nie było tak źle. Przede wszystkim myślę, że
autorka miała bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Chociaż początek, czyli część
poświęcona Edwardowi była dla mnie mało wciągająca, to o losach Adama czytałam
z przyjemnością i żałuję, że na jego historię pisarka nie poświęciła trochę
więcej miejsca. Podobała mi się kreacja bohaterów, zwłaszcza tych, którzy
pojawiają się na kartach powieści zaledwie na moment. Odniosłam wrażenie, że
autorka postarała się, żeby każdy z nich był na swój sposób oryginalny, inny od
pozostałych i barwny. Moją uwagę zwrócił też niemal poetycki język, jakim
posługuje się Rosenfeld, nadając tym samym całości nieco liryczny ton.
Jeśli
chodzi o słabe strony, to przede wszystkim będzie to cały początek. Dla mnie
był zbyt rozwlekły, chaotyczny, miejscami wręcz nużący. Nie polubiłam też
głównych bohaterów - Edwarda i Adama, którzy na tle postaci drugoplanowych
wypadli po prostu słabo i bezbarwnie. Podsumowując, debiutancka powieść
Rosenfeld wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia i chociaż przez pierwsze
strony było mi ciężko przebrnąć, to na szczęście dalsza część książki okazała
się warta poświęconego czasu.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MUZA za co bardzo dziękuję.
Moja ocena: 4/6
Historia bardzo ciekawa moim zdaniem. Tematyka, czas akcji i fabuła odpowiadają moim upodobaniom, ale na razie chyba się wstrzymam z tą książką. Mam, podobnie jak Ty, mieszane uczucia wobec niej, bo spotykam się z różnymi opiniami na jej temat.
OdpowiedzUsuńWiele o niej słyszałam. Muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. Na ten moment raczej pass.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zapoznaję się z książką dopiero przez Twoją recenzję, nie slyszałam o niej ;) aczkolwiek nie wiem czy ta tematyka jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiestety raczej książka nie dla mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam, książka mnie niczym nie zachęciła :)
OdpowiedzUsuńczytając blogowe recenzje nauczyłam się nie traktować ich zbyt poważnie. nigdy nie wiemy co nam się możne spodobać, dlatego warto sprawdzić wszystko na sobie.
OdpowiedzUsuńLubię książkę z historią w tle, ale ta książka raczej nie dla mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcia bym przeczytała. Zapowiada się naprawde ciekawie. :)
OdpowiedzUsuń