Mark
Watson - komik i powieściopisarz, mieszka w Londynie.
Xavier
Ireland jest Australijczykiem, którego tragiczne wydarzenie z przeszłości
zmusiło do przeprowadzki do Londynu. Teraz pracuje jako prezenter radiowy.
Prowadzi nocną audycję Rozmowy nocą gdzie wraz z Murrayem, swoim
współprowadzącym i jednocześnie przyjacielem, służą radą cierpiącym na
bezsenność londyńczykom. Xavier jest empatyczny, doskonale rozumie swoich
słuchaczy i dla każdego ma jakieś słowo pocieszenia. Prywatnie jednak stara się
nie angażować w sprawy innych i trzyma się od wszystkiego z daleka wierząc, że
człowiek i tak nie ma wpływu na to co się stanie. Może właśnie dlatego nasz
bohater będąc któregoś dnia świadkiem pobicia nastoletniego chłopca, nie
potrafi temu zapobiec i ostatecznie odchodzi w swoją stronę.
To
z pozoru błahe wydarzenie niespodziewanie uruchamia całą lawinę zdarzeń,
których nikt nie jest już w stanie powstrzymać. Powoli poznajemy historie
kolejnych bohaterów, które autor w umiejętny sposób łączy ze sobą i splata
siecią wzajemnych zależności. Każda przyczyna ma tutaj swój skutek i
nieuchronnie prowadzi do zaskakującego zakończenia, ale nie zdradzę nic więcej.
Jedenaście
to napisana w świetnym stylu opowieść o sile przeznaczenia, o przyjaźni i
stracie. Skłania do zastanowienia się nad własnym życiem i zadania sobie kilku
kluczowych pytań. Jaki wpływ mamy na życie innych osób? Jak wiele od nas
zależy? Czy z pozoru nieistotne i błahe decyzje mogą pływać na losy nieznanych
nam ludzi? Książka Watsona uświadamia nam też, że ludzkie istnienia są ściśle
ze sobą powiązane. To co robimy, wcześniej czy później do nas wraca, a my sami
jesteśmy maleńkim elementem jednej wielkiej układanki.
Książka
bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się, że będzie to tak
wartościowa i skłaniająca do refleksji lektura. Przede wszystkim spodobał mi
się styl Watsona - lekki, niewymuszony, miejscami zabawny, a przy tym nie pozbawiony
nutki smutku, która nadaje całości specyficznego klimatu. Głównym bohaterem był
Xavier i bardzo go polubiłam, autor jednak stopniowo wprowadzał do fabuły
kolejne postaci i w oparciu o nie budował dalszą historię. Nie wprowadziło to
wbrew pozorom niepotrzebnego chaosu i ani trochę nie utrudniło zrozumienia
całości. Szkoda tylko, że portrety psychologiczne postaci zostały jedynie
pobieżnie zarysowane. Plus za to należy się za otwarte zakończenie, które
pozostawia czytelnika z pewnym niedosytem i jednocześnie zostawia pole do
własnych przemyśleń.
Jedenaście to lektura, która daje do myślenia, pochłania
czytelnika powoli i stopniowo, odkrywając przed nim kolejne części układanki.
Mnie oczarowała niesamowitym klimatem i przesłaniem. Polecam wszystkim, którzy
maja ochotę na coś oryginalnego.
Moja ocena: 5/6