
„Ostatecznie przypominamy samotne bryły metalu krążące po osobnych orbitach. Z oddali wyglądamy jak piękne spadające gwiazdy, które jednak w rzeczywistości są więzieniami, gdzie każda z nas tkwi zamknięta samotnie, zmierzając donikąd. Kiedy przecinają się orbity tych satelitów, możemy się spotkać. Może nawet otworzyć przed sobą serca. Ale tylko na krótką chwilę. Już w następnej pogrążamy się w absolutnej samotności. Dopóki nie spłoniemy i nie obrócimy się w nicość”.
Młodziutka Sumire postanawia rzucić studia żeby skupić się na pisaniu książki. Wkrótce poznaje niemal dwukrotnie starszą od siebie Miu w której się zakochuje. Kobieta proponuje dziewczynie pracę u siebie. Twierdzi, że Sumire jako początkująca pisarka potrzebuje czasu, by rozwinąć skrzydła. Dopiero bogatsza w doświadczenia będzie w stanie napisać coś naprawdę dobrego. Zauroczona Sumire szybko zgadza się na tę propozycję. Coraz trudniej radzi sobie z ukrywaniem miłości do Miu, ta jednak nie potrafi odwzajemnić tych uczuć. Niedługo później obydwie wyjeżdżają w podróż służbową do Europy. Podczas pobytu w Grecji Sumire znika bez śladu…
Miu nie wiedząc, co robić dzwoni do najlepszego przyjaciela Sumire, od dawna zresztą zakochanego w dziewczynie. Ten nie namyślając się długo przylatuje do Grecji żeby pomóc w poszukiwaniach. W głębi serca czuje jednak, że nigdy już nie zobaczy swojej ukochanej.
Murakami kreśli przed nami niesamowicie klimatyczną opowieść o ludzkiej samotności, niespełnieniu i poszukiwaniu prawdy o sobie. Zadaje niezwykle ważne pytania, ale nie podaje gotowych odpowiedzi. Subtelnie, niemal niezauważalnie kieruje nasze myśli na konkretne tory. Zmusza do czytania między wierszami i odnajdywania w całej tej historii głębszego sensu. Zadziwiające z jaką łatwością autor za pomocą prostego języka buduje niepowtarzalną, miejscami wręcz oniryczną atmosferę, która pochłania czytelnika bez reszty. Nawet po zakończeniu lektury, nie mogłam jeszcze przez pewien czas pozbyć się uczucia melancholii. Miałam wrażenie, że smutek i poczucie samotności bohaterów w jakimś sensie udzieliło się także i mnie. Myślę, że trzeba ogromnej wrażliwości, żeby w pełni zrozumieć i docenić twórczość tego autora.
Sputnik Sweetheart to moje pierwsze spotkanie z Murakamim i chociaż zaintrygował mnie jego niesamowity i niepowtarzalny styl, to czuję pewien niedosyt. Wiem, że na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki. Może podpowiecie na którą z nich warto zwrócić szczególną uwagę?
Moja ocena: 4/6